piątek, 22 kwietnia 2016

Babskie gadanie

Do nadrobienia mam dwa prawie miesiące i to jest problem. Za dużo bym chciała na raz.
Spróbujemy powolutku.
Jestem w przededniu startu szkoły rodzenia. Etap dopieszczania profesjonalnego logo, załatwiania ulotek i tworzenia strony. Na fb będzie też funpage. Co trochę zalewa mnie fala wątpliwości, myślenia, że i tak się nie uda... Potem się zbieram i odkrywam dodatkowy wymiar tego wyzwania: kształcenie mojego charakteru, nauka pokonywania trudności, uczenie się by zaufać Bogu. Jeśli to jest dla mnie dobre i potrzebne to będzie się działo, tak jak do tej pory. Jeśli nie, to po co tracić nerwy. W ostatnim czasie mam trochę tego typu wydarzeń ( ale o tym przy innej okazji). Trudne to dla mnie, bo albo mam ochotę rezygnować, tchórzyć z powodu trudności, albo działać, działać, działać. Nie czekać, nie zostawić. Dzisiaj czeka mnie rozmowa z dyrekcją przychodni, bo muszę lekko zmienić ustalenia, datę startu i od wczoraj towarzyszy mi myśl: może zrezygnować? I tak chwila po chwili walczę ze słabością mojego charakteru a wolałabym tkwić w ciepłym gniazdku, odgrodzona od świata i trudności:)))
Co prawda trudności i wyzwania do ciepłego i ogrodzonego gniazdka same przypełzają, wcześniej wpuszczone jako "swojacy". Pomijam uczenie Piotrusia korzystania z nocnika, edukację domową czy zmagania z nastolatkami. Pomijam, choć miałabym wiele do powiedzenia. I jeszcze powiem.
Nie pominę natomiast ostatnich występów Joanny, naszej pięcioletniej kruszynki, która na pewno została nam podesłana w celu badań nad wytrzymałością naszego układu nerwowego i stanu naszych władz umysłowych.
Pora wieczorna, dzieci optymistycznie załadowane do łóżek, z nadzieją, że nadchodzi ta chwila kiedy można posiedzieć wspólnie, i już może nawet nie porozmawiać, ale posiedzieć w ciszy. Tup, tup, tup:
-Tato, ja mam taką kreatywną sprawę do Ciebie - to Asieńka. Tu następuje słowotok. Po czym:
-Bo ja tak nie mogę przestać gadać!
Oj co prawda to prawda.
Sobota, ganianie po podwórku, zjazdy rowerowe i co chwilę sprawdzanie czy jest coś do zjedzenia, picia, siusiu itd. Wchodzi Asia:
-Muszę się napić, bo mi tak sucho w środku człowieka.
Jedziemy samochodem, na tylnych siedzeniach ożywione rozmowy, trafiają do mnie tylko odpryski. Nie martwię się tym wcale a wcale. Korzystam z chwili oddechu od maniakalnej serii pytań. A uciec przecież nie mam gdzie. No i się zaczyna:
-Ja też byłam w brzuchu u mamy. Prawda?
-Prawda.
-I jak ja byłam, to nie było nikogo. Pamiętam, widziałam.
I zanim zdążę odpowiedzieć:
-I jak ja będę duża to z mamy będzie taka zasuszona, malutka staruszka. Prawda mamo?
-...Tak, kochanie ( głównie mam problem z tą maleńkością, ale co tam).
-I będę ją odwiedzać na grobie. Ty tam będziesz mieszkać? Razem z tatą?
-Yyyyyyy....

W ramach odzyskiwania pewnej równowagi jestem już 16 dzień na poście Daniela ( diecie Dąbrowskiej). Ciężko idzie.

Z książek numer 14 to Natalia Rudnicka " Były sobie świnki trzy". Przeczytane i obśmiane jednym tchem, ale ostrzegam to książka rozrywkowa. Na smuteczek, ale taki nie za duży:)
Natomiast numer 15 "Bóg nigdy nie mruga" to ho, ho. Jakiś czas temu widziałam tę pozycję w księgarni i jako, że leżała wśród bestsellerów obeszłam ją szerokim łukiem. Mam uraz do propozycji tzw. "wszystkich". Wszyscy to czytają, wszyscy zachwyceni itd. Potem o tej książce trochę opowiedziała mi koleżanka, no i przy okazji ją nabyłam. Dołączam do wszystkich. Mądra i pomocna. Nie chcę zdradzać więcej szczegółów, ale warto ją przeczytać. Porusza.

A oglądam ostatnio stare Kobry:) Na YT jest trochę. W czasach kiedy były emitowane byłam albo za mała, albo rodzice nie pozwalali. Delicje! Moimi faworytami są " Alicja prowadzi śledztwo" z genialną Kwiatkowską i Dziewońskim oraz " Morderstwo o północy". W tej ostatniej widok Kobuszewskiego w peruce jako Archanioła oszałamiający, hi, hi. Aż szkoda, że te spektakle są takie krótkie.

6 komentarzy:

  1. Oj niech Pani uważa z tą dietą Dąbrowskiej. Wiem, że można bardzo się zafascynować ideą tej diety, ale nie byłabym przekonana, ze jest to dobry pomysł na odchudzanie i wzmocnienie organizmu. Polecam ćwiczenia i zbilansowaną dietę, najlepiej ułożoną przez profesjonalnego dietetyka. A jeśli to niemożliwe, to trzeba po prostu zdrowo się odżywiać i ruszać, najlepiej ćwiczyć lub przynajmniej jeździć na rowerze, chodzić na spacery. Jedyny bezpieczny sposób odchudzania...
    Stosowałam dietę Dąbrowskiej i niecałe 2 lata po zakończeniu diety zaczęłam mieć poważne wahania wagi. Znikąd przybyło mi nagle ponad 10 kg.
    Konsultowałam się też z lekarzem, który powiedział mi, że np. nie znamy jeszcze wszystkich przyczyn powstawania nowotworów i naprawdę taki szok dla organizmu, pozbawianie go niezbędnych do funkcjonowania składników odżywczych i uwalnianie się w związku z tym dużej ilości ciał ketonowych jaki ma miejsce w trakcie tej diety może nie pozostać bez negatywnego wpływu na zdrowie.
    Dieta jest bardzo kusząca, wiem. Szybko się chudnie. Ale trzeba sobie zadać pytanie co POTEM będzie się działo z naszym zdrowiem, naszą wagą i organizmem... Pozdrawiam, Emily

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale gaduła :)) a z tą staruszką i grobem to zaiste uroczo :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dieta pospolu z Mama Z Brazowego Domu?;)powodzenia! Ja tez planuje krotki detoks, jak bedzie wiecej owocow i warzyw, upal-nie bedzie chcialo sie jesc i odstawie syna od piersi:)ale czarno to widze, bo na co dzien zrownowazona dieta mi nie wychodzi...

    OdpowiedzUsuń