poniedziałek, 6 czerwca 2016

Ciemne plamy

Znalazłam chwilę i zaczęłam się zastanawiać co napisać. Po drodze robiłam notatki, żeby nie uleciały mi kolejne wydarzenia, tematy, powiedzonka dzieci. Teraz spojrzałam na te notatki i zatrzymałam się na jednym z haseł. To ono sprowokowało mnie do rozmyślań. Mężczyźni jako ojcowie.
Nie lubię podziałów na role ojcowskie i matczyne, na rozpisywanie działań, liczenie punktów. W dzisiejszym świecie normalność jest powodem pojawiania się całych artykułów ze zdjęciami i tytułów w stylu : Wspaniały ojciec, angażuje się w wychowanie dzieci! Całym sercem kocha swoje dzieci! Spędza z nimi czas!
Przez pewien czas rekordy polubień na fejsiku bił filmik o ojcu zmieniającym pieluchę i doświadczającym w tym czasie wielu reakcji fizjologicznych.
Wnioski nasuwają się dość przykre. Czyżby większość ojców nie była zainteresowana swoimi dziećmi?
Moje doświadczenia ( subiektywne) są inne. Ojcowie, których znam są bardzo zaangażowani w wychowywanie dzieci, spędzanie z nimi czasu, pokazywanie im świata, przekaz wiary. Ojciec jest ważny.
A dzisiejszy ojciec ma trudno. Niedoceniany, zapracowany i żyjący w stresie. Ci, o których myślę w sposób cudowny  ( literalnie ) rozciągają swój czas i możliwości, by uczestniczyć w pełni w życiu swych dzieci. Często jeszcze działają w jakiś wspólnotach, stowarzyszeniach, jako wolontariusze. Możliwe jest to chyba tylko dzięki Bogu.
W ten całkiem jasny obrazek ostatnio wkradły się pewne rysy. Ciemne plamy.
Najpierw kilkakrotnie zetknęłam się z sytuacją, w której mąż obraża się na żonę z powodu kolejnej ciąży, kolejnego dziecka. Najpierw naiwnie pomyślałam, że czegoś nie zrozumiałam. Przy drugiej takiej opowieści zaczęłam słuchać uważniej. I jednak nie rozumiem. No po prostu nie rozumiem.
Facet strzela focha, bo żona nosi pod sercem jego dziecko. Może nieplanowane, ale do kroćset nie tylko ona uczestniczyła w poczęciu! Tragedia, że wobec niespodziewanej, może trudnej sytuacji wyłazi z niego guma od majtek zamiast mężczyzny.
Ku pokrzepieniu powiem, że znam taką jedną sytuację sprzed lat. Teraz to dzieciątko ma lat naście i jest oczkiem w głowie swego zafochanego naonczas ojca. Dorósł, podjął trud. Chylę czoła przed mamą, która walczyła za nich oboje. Jest szansa dla tych ojców, oby jej nie zmarnowali.
Potem dowiedzieliśmy się, że jeden z naszych bliskich znajomych zaginął. I odnalazł się, tylko, że nie chce wrócić do rodziny, z nikim się kontaktować. Ani z żoną, ani z dwójką dzieci. Co takiego się stało, jaki stres, trudności, poczucie samotności, beznadziei, że normalny ojciec rodziny ucieka. Jak mu pomóc? Zostaje tylko modlitwa i o nią proszę dla tej rodziny w cierpieniu.

Dziękuję za wszystkie komentarze, które czytam i mnie radują. Nie mam szczeliny czasowej, by na nie indywidualnie odpowiedzieć, ale zamierzam się poprawić. Ostatnio przegapiłam egzaminy dzieci w szkole muzycznej. Zorientowałam się dopiero następnego dnia.

3 komentarze:

  1. Kryzys ojcostwa....i.niestety nawet bycie we wspólnocie nie jest gwarantem.ze nie ditknie.nas

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to być przejaw depresji lub schizofrenii niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś się spotkaliśmy na marszu dla rodzimy, staliśmy tuż koło siebie przy pierwszym postoju. Niestety, wtedy nie skojarzyłem, że to państwo, bo mieliście że sobą piątkę dzieci. Serdeczne pozdrowienia,książkę czytała już cała nasza rodzina. Mamy tylko trójkę dzieci, więc bardzo mało, ale wiem ile to roboty. Więc pozdrawiamy i podziwiamy.

    OdpowiedzUsuń