czwartek, 17 grudnia 2015

Dwujęzyczne dziecko

Dni przelatują jak odrzutowce. Codziennie mam zamiar coś napisać i nic z tego nie wychodzi. A dzieje się, oj dzieje.
Jeśli jeszcze ktoś tu zagląda to serdecznie pozdrawiam i zapewniam, że dziś jak zwykle mydło i powidło. Nie mogę się zdecydować na jeden temat. Chyba faktycznie mój blog należy do "śmieciowych", ale ja go lubię:))).
Na początek plakat znaleziony na fb, który mnie rozwalił.
Ponieważ, banalnie należymy do fanów Gwiezdnych wojen na początku nie skojarzyłam. Jak już dotarło do mnie przesłanie poczułam moc:)))
Tu się przyznam, że pacholęciem albo raczej dziewczęciem będąc na Powrocie Jedi byłam dwanaście (!) razy.
Przez Adwent ( choć nieregularnie) uczestniczymy z Ukochanym o bladym świcie, co ja piszę, przed świtem bo o 5.45 w porannych Laudesach w naszej wspólnocie. No i dzisiaj bardzo dotknęła mnie Ewangelia. Słyszana co roku, taka beznadziejna bardziej , bo wymieniane są tylko pokolenia Izraela od Adama do Chrystusa. Poniżej link do niej:
http://wrodzinie.pl/ewangelia-i-ty-17-grudnia/
No i wystarczyły dwa zdania naszego prezbitera, by dowiedzieć się, że to kolejne słowa o Bożej miłości wobec nas. Bóg pomimo grzechu, niedoskonałości w naszym życiu pisze dla nas historię zbawienia. Tak jak w przodkach Jezusa. Wystarczy jak powiedział prezbiter popatrzeć chociażby na trzy wymienione tam kobiety: Tamar, zgwałcona przez brata, mająca dzieci z teściem ( jak widać Biblia była szybciej niż telenowele), Rachab - prostytutka z Jerycha czy Rut Moabitka, cudzoziemka, dla Żydów podczłowiek. Podobnie ma się z mężczyznami. A jednak Bóg pomimo grzechów z tych grzesznych przodków wyprowadza Zbawiciela, a nam daje zbawienie, za darmo. Teraz to będzie moja ulubiona Ewangelia.
Pewno i u Was zaczął się czas pierniczkowania, jak mówią moje złośliwe nastolatki "pierniczenia" :)
U nas to okazja do spędzania czasu ze znajomymi, naszymi i naszych dzieci. Było już kilka sesji. Będą jeszcze następne. I całe szczęście bo pierniczki w niewytłumaczalny sposób znikają tuż po zrobieniu.
 Tu nie widać ale zlizywana była czekolada. To była kontrola jakości :)


 Tu właśnie widać tę czekoladę :)))
Oczywiście największa frajda to zdobienie wypieków. Każdy ma swój własny styl i koncepcję. I ile by nie było posypek i lukru zawsze jest za mało. Ale to miły czas. i miło nam, że również goście nie chcą wychodzić od nas z domu:))).
Tak jak jestem w tym roku nieprzygotowana do świąt to chyba jeszcze nie byłam. Na usprawiedliwienie mam to, że dopadaja nas różne wirusiki i o zgrozo mnie najbardziej. Dodatkowo mam wprowadzane leki na Hashimoto i czasami nie czuję się sobą. Raz oklapła jak nieudany suflet a następnie popadam w lekkie szaleństwo działania. W tym tygodniu nasz licealista zaczął już egzaminy i jestem nerwowa, udało nam się zaspać na angielski. Okazało się , że jak podejrzewaliśmy poziom naszej Mary z niemieckiego jest więcej niż żenujący i korepetytor zrezygnował z lekcji, bo nie chce uczestniczyć w tym haniebnym procederze. Innymi słowy przed nami nie zdany egzamin z niemieckiego i intensywny kurs w przyszłym semestrze.
I żeby było prawdziwie to wrócę do dwujęzycznego dziecka. Nasz Piotruś mówi sporo, ale sporo również po swojemu i o ile my go rozumiemy doskonale o tyle nie jest to język powszechnie używany. Ale nie o to mi chodzi. Dziecko, które o picie prosi :
-Łody, łody!
staje przy starszym bracie, który udaremnił jakieś jego niecne zamiary i rzecze:
-Głupoj!
A w momencie zdenerwowania woła:
-O fuck!
I dostaje brawa od starszych braci.
Nie jest to ta dwujęzyczność, o którą mi chodziło. Przy okazji wyszło na jaw, ze ja naiwna byłam, bo myślałam, że jednak moi chłopcy nie przeklinają. A oni nie przeklinają, ale przy nas.

I jeszcze chciałam Wam opowiedzieć o pewnej rodzinie, która niedawno straciła ojca. Jest tam 11 dzieci, dwunaste w drodze. Nowotwór zaatakował trzustkę, od maja do lipca była błędna diagnoza a potem było za późno. Dzidziuś ma się urodzić na dniach. Ojciec miał firmę budowlaną, przez pół roku choroby nie było dochodu, składek i sytuacja jest w tej chwili ciężka. Rodzina jest bardzo kochająca i normalna. Mama ma wiele pokoju na tę sytuację. Tata umierał wierząc, że Bóg prowadzi ich historię, że jest najlepszym Ojcem. Gdyby ktoś chciał  jest specjalne konto na wpłaty, albo w jakikolwiek inny sposób. Mamy niezwykły czas a jałmużna gładzi wiele grzechów.



6 komentarzy:

  1. Gdzie można to konto znaleźć? Możesz podać w komentarzu czy napisać do Ciebie maila?
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo smutnych wydarzeń przd tegorocznymi Świętami; naszym znajomym spalił się dom, nowy, niedawno wykończony...znajomy tata wielodzietny miał przedwczoraj wypadek i leży w szpitalu z uszkodzonym kręgosłupem i krwiakiem mózgu...Pomódlcie się za nich w tym świętym czasie.
    Justyna, podaj ten numer konta, koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysłałam konto na maile. Wobec tych wszystkich wydarzeń mogę tylko powiedzieć, że pomimo różnych trudności, Bóg prowadzi mnie delikatnie i z troską. Widzi moją słabość. Zamiast szemrać i marudzić mogę Mu tylko nieustannie dziękować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też poproszę nr konta, ujawniam się pierwszy raz, ale Twój blog czytam od dawna i jestem nim zachwycona:) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Justyno poprosze o numer konta. Jestem wielodzietna mama i prawnikiem, moze trzeba jakos pomoc w sprawach urzedowych? Oczywiscie pro bono:) bloga zamierzam podczytywac regularnie bo od razu nastroj sie poprawia;) Blogoslawienstwa Bozego Wam zycze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosze o numer konta, moze potrzebna pomoc prawna? jestem wielodzietna mama i prawnikiem, chetnie pomoge pro bono... blog zamierzac podczytywac regularnie, od razu swoje macierzynstwo widze w jasniejszych barwach;) Blogoslawienstwa Bozego dla Was!

    OdpowiedzUsuń