piątek, 18 grudnia 2015

Płatna miłość;-)

Najpierw chciałam powiedzieć, że bardzo się wzruszyłam Waszą reakcją na wspomnienie rodziny Beaty. Dziękuję za te wszystkie maile z prośbą o numer konta. Teraz przed nią poród, pewno najtrudniejszy. Ale to waleczna i dzielna kobieta. Ich świadectwo, częściowo spisane jeszcze w ostatnich dniach życia Waldemara mam nadzieję, że pojawi się jeszcze przed świętami na wrodzinie.pl. Jesteście, że pozwolę sobie na egzaltację, cudowni i chociażby dlatego warto było założyć bloga.

U nas ostatni tydzień Adwentu nie wygląda na prostą.:), tylko jak zwykle na wybitnie pozawijaną serpentynę i zjazd po niej bez hamulców.
Najpierw odkryłam dlaczego ostatnio ciągle nie można korzystać   z nocnych lampek. Podejrzanie często trzeba było wymieniać żarówki i to nawet te lepsze co to mają świecić prawie do końca świata, albo i jeszcze dłużej. Owe żarówki znajdowane były ostatnio a to na biurkach,  pod, lub przy łóżkach. Już zaczęłam podejrzewać mego Ślubnego o początki sklerozy, bałaganiarstwo i inne podobne. Nic z tego. Potencjalny winny okazał się niewinny. Natomiast Piotruś został przyłapany i nawet nie zaprzeczał za bardzo. Otóż nasz słodki, dwuletni beniaminek wspina się do lampek i wykręca wprawnie żarówki a następnie z wyraźną przyjemnością zrzuca je na podłogę. Chyba nigdy byśmy się nie domyślili, gdyby nie to, że jedna z tak beztrosko upuszczonych żarówek poleciała aż na schody i z hałasem pękła. Bohaterka! W środku zrobiło mi się zimno na myśl jak to mógł go kopnąć prąd, zwłaszcza, że dalszy ciąg zabawy to włączanie i wyłączanie wszelkich pstryczków, wpinanie i wypinanie kabli a ostatnio wpychanie starej kasety video do komputera w puste miejsce na dodatkowy dysk. Pasowała jak ulał, szczególnie jeśli ktoś ją wpychał z całych sił. Zaprawdę prawdziwe jest hasło: zamienię dwulatka na psa, może być wściekły.
Nadal jestem nieprzygotowana do świąt, mam nadzieję, że zepnę się wraz z towarzystwem tuż przed, ale od razu z założenia oświadczam: rezygnuję z wielkich porządków! Są ważniejsze sprawy, z którymi się nie wyrabiamy ( czytaj lenimy) i szkoda czasu na nerwowość, pośpiech itd.
Nasza urocza czteroletnie królewna ostatnio zalewa się łzami, bo starszy brat wprowadził ją w tajniki przemijania:
-Rodzice będą starzy, będą jak babcia i dziadek a potem umrą.
Dodatkowo według niej starzy będziemy już po świętach. Wymagała więc utulenia i wyściskania oraz uspokajających rozmów. Nie minęło wiele czasu i okazało się, że musi posprzątać, bo strasznie porozrzucała rzeczy sióstr. Nie pomogły ckliwe minki, łamanie rączek i protesty, że:
-Dziewczyny( starsze siostry) mogą sprzątnąć!
Zrezygnowana szła jak na Sybir po drodze wypuszczając ostatnia zatruta strzałę:
-Gupia ta mama!
No i po ciepełku wokół serca na temat jaka to ja jestem niezwykła i wspaniała dla moich dzieci:)))

No i teraz płatna miłość. Wspominałam, że nasi panowie w wieku 18 i 16 są zakochani. Ma to swoje plusy i minusy. Minus to nieustanne rytuały kapielowe w łazience i stosy ubrań do prania. Plusy to nowe znajomości, z jednymi potencjalnymi "teściami" jesteśmy na dobrej drodze do zaprzyjaźnienia się, towarzystwo dla młodszego rodzeństwa i oni też są głównymi beneficjentami wielu atrakcji i zachwytów ze strony dam serca starszych braci. Cieszy nas również to, że dziewczyny lubią u nas bywać i dobrze się czują.
Dziś niestety na jaw wyszedł kolejny minus. Jeden z moich synków, litościwie nie wspomnę który, nad wyraz rozsądny i odpowiedzialny przyniósł nam rachunek za telefon. Rachunek monstrum, na ponad tysiąc (!) złotych. Tu też litościwie nie wspomnę o ile ponad. Przez miesiąc, dzień w dzień prowadził rozmowy po 270, 340, czy tylko 170 minut. Jego taryfa nie przewidywała takich ekscesów. I mamy taki oto skutek.
Ślubny szybko sporządził pismo z prośbą o rozłożenie na raty i skwitował tylko:
-Widać wymiar zakochania.
Przypuszczam, że jeszcze nie raz będę szemrać na ten dodatkowy koszt, na brak pieniędzy głupio przepuszczonych, ale chwilowo aż tak mnie to nie dotyka.
Synek przechodzi na kartę, którą sam sobie kupi i będzie doładowywał a przez pewien czas będę miała niewolnika, który musi odpracować kosztowne upodobania:)))) No i gwiazdkowy prezent odsunie się w czasie. Miał dostać laptopa, którego mój mąż w firmie wymieniał  na nowego. Jest taki zwyczaj u nich, że użytkownik może go później atrakcyjnie odkupić. Niestety wobec zaistniałych faktów użytkownik nie może;-). Szkoda mi synka bardzo, ale dla jego dobra musimy być konsekwentni.  Ma to jeszcze jedną konsekwencję: w styczniu nieraz usłyszycie o niechęci do chleba z dżemem, ale będziemy musieli na dżemiku przeżyć:)))). Takie życie!
P.s Wiecie, chyba jestem rozczarowana, że mój Ukochany nigdy nie osiągnął takiego rachunku dzwoniąc do mnie:(  O płci kobieca!



6 komentarzy:

  1. Nie dziwię się, że ukochane Pani synów dobrze się czują w Waszym domu, bo to tak sympatyczne miejsce, nawet wirtualnie, że ja też, jedną z pierwszych rzeczy, które robię wieczorem, gdy mam wreszcie chwilę dla siebie, jest zajrzenie do Domu Kosmitów :)To mi daje takiego pozytywnego kopa na następne dni :)I... głód za większą ilością dzieci. Nasz Jerzyk jest w wieku Piotrusia, ale udało nam się go oduczyć fascynacji elektryką, za to Reginka zaczyna interesować się gniazdkami. Wszystkie są zablokowane, ale upatrzyła jedno niezablokowane i za każdym razem za wszelką cenę pcha tam paluszki. Upilnować dwoje dzieci to jak walczyć na wojnie na dwa fronty.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj...Pozmieniajcie oferty. Ja rozmawiam jak potrzebuję duuuużo, płacę 29 zł za rozmowy bez ograniczeń + 10 zł za internet (wystarcza mi na sprawdzanie rzeczy "na mieście" - jakies mapy, lokalizacje, adresy, ceny, czasem pisanie maili czy wiadomości) + dodatkowo płatne smsy. Rachuen ok 42 zł/mies.
    Sprzątamco mogę, ale u nas sztafeta chorobowa, nawet nie mam jak oddać laptopa do naprawy, by sprawdzić dysk. Cóż, chyba do Wieczerzy wigilijnej zamiast koled z płyty beda kolędy z youtuba w tle. Takie czasy. Dziś mąż idzie na 16 do pracy, więc w planach mam to, do czego nie mogę się zabrac przy moim Piotrusiu - spokojne prasowanie firanek i obrusów na Święta. A on bedzie zerkał na kawalera. Kawaler jest super. Wczoraj pomagał mi sprzatac łazienkę, tylko dlaczego koniecznie musiał dobierac się do wody w kibelku?

    OdpowiedzUsuń
  3. Heheh no mam nadzieję że małżonek nie przeczyta tego ostatniego, bo będziesz spłacać drugi megarachunek :D Swoją drogą faktycznie też tak sobie westchnęłam - mieć takiego faceta, co tyle ze mną rozmawia, no marzenie :P
    Jak tylko się pojawi świadectwo tej rodziny, o daj znać... Nie pisałam wcześniej ale mocno mnie to poruszyło, pamiętamy w modlitwie...
    Ech Pioruś ancymon, jakbym czytała o moim drugim. Też parę razy ciarki mi szły, kiedy do mnie docierało jak niewiele brakowało by się do grona aniołków przeniósł... Na szczęście dzieci mają mocnych aniołów.
    Owocnych ostatnich dni adwentu! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomyśleć, że do dziś pamiętam oprdl jaki dostałem od Mamy, 10 albo 11 lat temu za rachunek "ledwo" 200 zł...

    OdpowiedzUsuń
  5. My poszliśmy na abonament z nielimitowanymi minutami do wszystkich sieci. Wychodzi zdecydowanie taniej (bardzo zdecydowanie), a zakochani pogadać mogą. I dobrze, że gadają, bardzo się z tego cieszę, a domowy budżet nie cierpi...

    OdpowiedzUsuń
  6. polecam rodzinka w play tanio dla wszystkich bez limitu i mogą dzwonić wszyscy.Pozdrawiam Grażyna

    OdpowiedzUsuń