czwartek, 18 lutego 2016

Jak oszukać system?

Jako kobieta wysoce emocjonalna mogę zakrzyknąć tylko szlag, szlag, szlag! Zapomniałam tylko dodać, że  również dama,w innym wypadku krzyknęłabym sobie inaczej. Znowu nie działa samochód. Mamy dwa wyjścia ( oprócz zaprzestania jedzenia) albo zmienić samochód, albo mechanika?
Dzisiaj przywołałam się do opamiętania i stwierdziłam, że błędna jest postawa, której usiłuje wyjść naprzeciw, powiem więcej aktywnie jej poszukuję, postawa, że wszystko ma być tak jak ja chcę, mam mieć święty spokój. Gdyby nie utrudnienia ( tak naprawdę niewielkie przecież) nie dojrzewałabym jako człowiek, rozpuściła się. Już starożytni mawiali ( nie pamiętam kto), że to niewolników wychowuje się w dobrobycie.Władców w brakach i ascezie.
Wczoraj, gdy pogrążałam się w użalaniu nad sobą i szemraniu moja przyjaciółka (ta od żelazka) powiedziała mi, że ona nigdy nie ma wątpliwości, że Bóg ją kocha i każda sytuacja jest dla niej dobra. Pomogło :)
Wracam do tematu głównego.

Ponieważ ostatnio szukałam do szkoły rodzenia różnych akcesoriów niemowlęcych i np.detektora tętna, laktatorów (kosztorys) zarówno na fb, jaki i w poczcie czy przy różnych artykułach czytanych nawet na inne tematy pojawiają się reklamy tychże produktów,produktów konkurencyjnych a nawet twórczo produkty z nimi powiązane np. wózki. Tych nie szukałam absolutnie, wręcz przeciwnie zamierzam się pozbyć:) Jesteśmy jednak śledzeni. Co prawda podejrzewam z asortymentu, że zostałam zakwalifikowana do grupy kobiet oczekujących na poród, to może trochę system oszukałam ;-)
W codziennym zmaganiu miłym przerywnikiem jest myśl o wakacjach. Wywołana przez naszego ubiegłorocznego gospodarza pytaniem czy przyjedziemy. Trochę pomarudziliśmy o imigrantach,otrzymaliśmy odpowiedź, że Chorwacja jest krajem bezpiecznym ( mam nadzieję) i podaliśmy termin przyjazdu wraz z przyjaciółmi. W tym roku wyjątkowo późno bo przełom sierpnia i września ze względu na Światowe Dni Młodzieży. Jedziemy ekipą w 14 osób. Miała dojechać jeszcze moja mama,ale jakoś dziwnie przestała nęcić ją ta wyprawa :))) Może ze względu na wysoki, zapowiadany poziom chaosu.
Takie tam z poranka:
Zosia:
-Mamo, wymalowałaś się?
-Nie?
-A tak ładnie wyglądasz...
Tu opada kurtyna.
Od pewnego czasu trwała swego rodzaju licytacja wśród naszych dzieci. Czyje imię Piotruś powie najwcześniej. Oczywiście są sami wygrani. Nawet Jacek, którego długi czas nazywał Adam. Teraz natomiast odbywają się takie konwersacje. Doceńcie wielowątkowość i inteligencję naszego beniaminka;-):
-Powiedz Ma-rta.
-Ma- rta - nie wiem czy świadomie ale powtarza nasz powolny sposób wymawiania.
-Powiedz Staś.
-Sta-as.
-Powiedz Jaś
-Jaas synek.
-Powiedz Mary
-Mely
-Powiedz Zo-sia - za każdym razem musimy mówić "powiedz", bo inaczej nie traktuje tego poważnie:)
-Zo-ssia
-powiedz Hania
-Hania synek (?)
-Powiedz Józio
-Juzzio synek - na pewno mówi  przez u otwarte, to słychać:)
-Powiedz Asia
-Assia
-Powiedz Piotruś
-Ja! Synek!- tu odpowiedź jest niezmienna, czasem dodawane jest mamy/taty synek. Wszelkie próby nauczenia mówienia Piotruś spełzają na niczym. Dla niego jest jasne: Piotruś to ja!
Ostatnio pisałam trochę na temat swoich lektur a nie za wiele na temat tego co czytamy z dziećmi. Dziś mam zdjęcia i wiele do powiedzenia. Najpierw jednak lektura numer 10 na mojej liście, przeczytana z matczynego obowiązku, ale przeczytana. "Seria niefortunnych zdarzeń". Trochę zdziwiło mnie, że chwyciła za nią nasza gimnazjalistka, bo jak dla mnie dawno wyrosła z tego typu książek. Według mnie jest dla młodszych czyli 4, 5 klasa. O dziwo Marta potwierdziła , że i u niej właśnie na poziomie gimnazjum było szaleństwo w związku z tą serią ( 13 tomów). Może ze względu na  formę książki, sposób pisania nieco przewrotny, mający sprawiać wrażenie, że autorowi jest obojętne czy ktoś przeczyta jego twórczość czy nie, a właściwie to odradza. Zapewnia co drugi akapit, że książka jest ponura, niesprawiedliwa i nie ma szczęśliwego zakończenia. Co nie jest prawdą, bo każdy tom opisujący jedną nieszczęsną przygodę bohaterów kończy się tym, że uniknęli nieszczęścia. Co prawda pojawia się już sugestia kolejnego, ale po przeczytaniu trzech tomów wiem jak to kolejne się skończy:) Jest trochę okrucieństwa, bo śmierć rodziców ( nic nowego patrz chociażby Kopciuszek), mordowanie kolejnych opiekunów dzieci ( np. rzucenie głupiej ciotki na pożarcie Łzawym Pijawkom), ale w sumie takiego nierealnego. Dla mnie prawdziwie smutną sprawą jest nieodpowiedzialny opiekun prawny dzieci, wśród których znajduje się niemowlę. Tenże opiekun prawny beztrosko zostawia dzieci u dalekich krewnych, którzy np. przymuszają je do pracy w tartaku(!) Niemowlę! To nawet Ania Shirley była lepiej traktowana. Gorsze jest głodzenie niemowlęcia, na które zgody nie dam:) Ale to brzemię moich lat i doświadczeń, i się czepiam.
A teraz najpierw jako, że było niedawno pewne święto, absolutnie przereklamowane wstawiam zdjęcie kwiatów, które nie mają z nim nic wspólnego i stoją sobie na stole ot tak ;-)

Pierwsza z książek to wielki leksykon pszczół. W tym roku przechodziliśmy już etap tych owadów, teraz powróciły a wraz z nimi silne pragnienie zaprowadzenia pasieki w naszym "ogrodzie". Książka jest świetna. Dla młodszych wielkie obrazki, dla starszych tekst. wszyscy siedzą i oglądają, rysują, pytają i dyskutują. No i wybierają rodzaje uli do naszej własnej pasieki.

 Czy wiedzieliście, że na malowidłach jaskiniowych również są pszczoły i zwyczaje podbierania im miodu?
 Albo, że ciało Aleksandra Macedońskiego do ojczyzny wróciło w beczce , zalane miodem, by uchronić je przed zepsuciem  do czasu pogrzebu? 
A to rewelacyjna wyklejka okładki. Człowiek zaczyna mieć przywidzenia:)
Następne pozycje to książeczki " do szukania". Bardzo je lubimy.
Najpierw książka-wyzwanie. Dla starszych dzieci i rodziców. Przepraszam za zdjęcia, robione słabym parapetem. Rewelacyjne dwustronne ilustracje, trochę bazujące na iluzyjnych obrazach takich wiecie, że cały czas idzie się po schodach do góry a jest się coraz niżej. Jest też historia przewodnia, należy złapać słynnego złodzieja, zebrać na wielu stronach poszlaki i dopaść go na ostatniej, najtrudniejszej. Zabawa na wiele godzin i to dla niejednej osoby.



 Druga pozycja jest dla młodszych dzieci. Rodzina pingwinów uciekła z zoo i ukrywa się w różnych miejscach. 5 latka i 7 latek zachwyceni. Dla nich to wyzwanie i świetna zabawa, do której mogą w dowolnej chwili wrócić.


I jako trzecia w "tym temacie" książka kupiona na próbę. A jest ich więcej i w odróżnieniu od wielu pozycji jest tania ( poniżej 10 złotych). Tu jednak pewnym ograniczeniem jest wiek. Poszukiwania są trudne, wymagają skupienia i niekonwencjonalnego podejścia. U nas od 4 klasy. Ja również próbowałam i pomimo, że mam się za doświadczonego poszukiwacza nie wszystkie elementy znalazłam.Mogłabym zajrzeć do podpowiedzi, ale po co psuć sobie zabawę.


Dodatkowa frajda to kolorowanka :) Starsze dzieci tez czasami lubią.

No i ostatnia pozycja. Dużo ciszy w domu, zapewniam.
 No i tutaj mamy do dyspozycji różne stopnie trudności. Dla każdego.
Chyba na dzisiaj wystarczy, to co miałam napisać będę musiała umieścić w osobnym poście :) Ale wyrobię się :)
Na koniec tylko coś dla oka.( Głupi aparat ).
Jacuś był u dentysty. Asia uczciła brata rysunkiem.
Jak wyjaśniła ( I CO WIDAĆ), ten z zębami to Jacek.
-Ale jesteś w sukience, bo nie umiem rysować spodni. Wszyscy są w sukience. Ja też!

A tu z kolei NIEUDANE dzieło Maryni. Nieudane dała mi zatrzymać, wyszarpałam w drodze do śmieci i wybłagałam. Udane chowa i tylko pokazuje, na krótka chwilkę. Ech, ci artyści!

4 komentarze:

  1. Nieudane dzieło cudne. Kolory zachwycają.
    I ja zauważyłam to śledzenie przez reklamy. Czasem dość denerwujące ale w sumie daje do myślenia. Skoro tylko raz szukałam np. wózków a oni nadal o tym pamiętają to coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile cudnych książek dla dzieci! Muszę gdzieś zapisać tego linka, żeby wrócić, gdy moje dzieciaczki będą starsze i wtedy pomyśleć o zakupie. Już u kogoś - chyba zdaje się, że nawet u Pani? - była polecanka o ulicy Czereśniowej, kupiliśmy "Jesień na ulicy Czereśniowej" i jest po prostu super.

    Z reklamami jest o tyle ciekawiej, że jakiś czas temu przerzuciłam się na zwykły krem Nivea, ale nigdy i nigdzie nie szukałam w internecie firmy Nivea, w ogóle nie szukałam żadnych kosmetyków. A po tym czasie zaczęły się u mnie reklamy Nivea i Avon. Więc inwigilacja pełną parą ;)

    Pozdrawiam i życzę powodzenia w sprawach samochodowych...

    OdpowiedzUsuń
  3. A propos makijażu
    Kiedyś zapomniałam zmyć dokładnie tusz do rzęs i poszłam spać. Rano mąż zapytał mnie czy się malowałam. Odpowiedziałam, że wczoraj, a on z tym swoim uśmieszkiem odparł: " Bo wyglądasz jak kobieta ze złamanym życiem".

    OdpowiedzUsuń