poniedziałek, 2 maja 2016

Historia

Mam nadzieję, że tak jak i my korzystacie ze wspaniałej majówki:) Wbrew zapowiedziom i ostrzeżeniom pogoda jest przednia, temperatury może nie letnie, ale wyraźnie wiosenne.
Dzisiaj wybraliśmy się do Elbląga, który leży zaledwie 50 kilometrów od Gdańska, w gości do mamy chrzestnej Ukochanego. Elbląga za dużo nie widzieliśmy ,bo przy stole prowadziliśmy długie Polaków( Polek ) rozmowy. Dzieci zwłaszcza te młodsze zachwycone bardzo cierpliwym yorkiem i wujkiem, którego momentalnie obsiedli. Nastąpiła symbioza: wujek dolewał im Coca-Coli ( o zgrozo!) a oni znosili mu słodycze, truskawki etc. No i Asia nie omieszkała zaprezentować swych krasomówczych zdolności. Do kuzynki mego męża:
-Czy Ty w końcu będziesz mieć dzieci czy nie? ( jako żywo nas nie podsłuchała, bo na ten temat nie rozmawialiśmy).
-No kiedyś będę miała.
-To w sumie dobrze!
Zadrżałam. Wszak to bardzo prywatne i delikatne sprawy.
Na szczęście mężowska kuzynka, sama będąc ostrą babką wpadła w zachwyt i zaproponowała przejęcie Asiuwy na własność. Odmówiliśmy ( serce nie pozwalało, choć rozum nakazywał skorzystać z tak interesującej propozycji).
Po drodze robiłam zdjęcia Żuław, płaskich przestrzeni przerywanych, a jakże, płaczącymi wierzbami, ale Wam nie pokażę bo na tych moich zdjęciach w ogóle nie wyglądają:) trafiliśmy nawet na poprawczak gipsowych, ogrodowych krasnali ( wstrząsający widok). Droga na Elbląg jest bardzo ciekawa, bo z tych płaskich Żuław wjeżdża się na Wysoczyznę Elbląską i naprawdę wrażenie jest takie, jak byśmy się zbliżali do pasma górskiego.
Jutro jedziemy do Malborka. Bilety mają być po 7 złotych! Czyli za całą wyprawę zapłacimy tyle co normalnie za dwie osoby. Tylko będzie tłok zapewne. Ale ostatnio już były bardzo sile naciski, zwłaszcza ze strony Józia, by odwiedzić ZAMEK. Ciągle to odkładaliśmy z wiadomych powodów ( prawo wielkich liczb), teraz nastąpiła mobilizacja:)
Ponieważ dopadły nas mocno dramatyczne wydarzenia, które silnie chcąc sobie podporządkować naszą rzeczywistość musimy walczyć. Żeby nie myśleć zbędnie za wiele skupiłam się na podróżach:))) Już prawie mamy zarezerwowany hotel w Rydze na weekend z Bożym Ciałem. Prawie, bo nie wiemy w ile osób pojedziemy. Ilość osób zależy od tego, czy uda nam się do tego czasu wymienić naszego starego Transportera ( 9 osób) na nowszego. Jeśli nie, pozostaje samochód siedmioosobowy. Ale już czuję ten dreszcz podniecenia.
I tu w końcu dochodzimy do meritum:) Bardzo lubię historię, zwłaszcza tę, o której nie słyszałam w szkole, albo za mało. Jakiś czas temu trafiłam na serię artykułów o Słowianach, ich ekspansji w Himalajach i nie tylko, o tym, że nasze państwo jest starsze niż Niemcy itd. Czytało się bardzo przyjemnie, szukając dalej niestety dowiedziałam się, że to tylko jedna z hipotez, wersji jak to wyglądało w czasach, które są w sumie słabo udokumentowane. Pilipiuk świetnie się wpisuje właśnie w takie alternatywne rozważania, wyłapywanie interesujących drobiazgów, na których buduje piękne historie.  No to jak Jakub Wędrowycz to wampiry, to Siedmiogród, fascynująca historia zakątka,który należał co trochę do innego państwa, to Bukowina gdzie mieszkali Polacy. Czyli Rumunia. I kawałeczek dalej Bułgaria. No tam nas jeszcze nie było. I wymyśliłam następne ( choć jeszcze nie dotarliśmy do tych) wakacje. Pojedziemy zwiedzać Siedmiogród a potem skręcimy na zachód i tydzień spędzimy nad Balatonem:) A może... zrobiłam jeszcze kroczek i pomyślałam:  nad Morzem Czarnym, w Bułgarii? Teraz tylko muszę się przekopać przez fora, kontakty, przewodniki, ceny, noclegi a następnie złożyć ofertę najwyższej władzy czyli Mężowi. Jakoś jest oporny w zachwycie nad wyprawą do państwa Vlada Palownika. Za dużo Pilipiuka!

1 komentarz:

  1. Wspaniałe plany! Nam udało się zwiedzić Malbork w 2014 r i chłopcy zachwyceni.
    Pięknej majówki Wam życzę!
    Iza

    OdpowiedzUsuń