czwartek, 5 maja 2016

Mężczyzna typowy

Kochacie swoich mężów? Przypuszczam, że tak. Ja swojego też, nawet bardzo:) Nie chcę tu się za bardzo uzewnętrzniać, żeby wpis nie wyszedł zbyt ckliwy, ale jak ktoś chce to prywatnie mogę z pół godziny na ten temat jak to żyć bez niego nie mogę...Ale chwilami mam ochotę go zamordować, obrazić się, zrobić mu na złość a potem jeszcze raz udusić!!!

Wszystko, tym razem, zaczęło się od przygotowania strony internetowej dla szkoły rodzenia. Mój Ukochany dziarsko przystąpił do rzeczy wraz ze swoim bratem. Autorem wszak niejednej strony. No dobrze, dobrze na początku to ja byłam winna, bo nie byłam w stanie się zdecydować czego chcę, jak ma to wyglądać. Ale równocześnie musiałam podjąć tyle decyzji, wypełnić tyle papierków, że KAŻDY by to zrozumiał.
 A potem było już tylko gorzej. Nie mogę przygotować ulotek, informacji, bo wciąż nie ma strony... I bardzo się tym denerwowałam. Najpierw tak głęboko.
Wczoraj przy rozmowach o prowadzeniu księgowości (!) pod nos został mi podsunięty komputer z wiadomością, że Andrzej przysłał widok strony, mam zgłosić poprawki. Uff! Odetchnęłam, bo równocześnie odebrałam piękne ulotki. Ale za wcześnie, za wcześnie!
Dzisiaj rano niczego nie przeczuwając poprosiłam o hasło i pokazanie mi jak mam tam umieścić długo oczekujące treści. I nic z tego! To dopiero jedna z pierwszych wersji perfekcyjnie przygotowywanej, maksymalnie profesjonalnej, najwspanialszej strony, zawstydzającej międzynarodowe korporacje. Nie jest jeszcze idealna więc nie do użytku!!!
 Na moje wyrzuty (SŁUSZNE) małżonek zareagował bardzo denerwującym milczeniem. Dalsze nagabywania spowodowały lakoniczne stwierdzenie:
-Zastanawiam się.
A tak w ogóle to jakby był gdzie indziej. I już chyba z tych nerwów rozpłakałam się straszliwie, w duszy wyrzekając na cały ród męski. Bo jakże to. Niby pomagają, a ulepszają ponad miarę logo. I tłumaczę, że wersja pierwsza bardzo mi się podoba, ba jestem zachwycona. Nie, oni są niezadowoleni, robią bardziej profesjonalną grafikę. I mniej mi się podoba.

Teraz to samo ze stroną...Za nic mają moje prośby, zdanie. Pomiędzy tylko wtrącają:
-To Twoja decyzja, Ty musisz wiedzieć.
Ja wiem tylko ONI tak strasznie nie słuchają, w ogóle nie słuchają.
Podobno mają jedno żebro mniej, o ograniczonym słuchu nie było mowy...
 Skutek łez był taki, że prosta strona właściwie natychmiast jest przygotowana do moich wpisów. Jako prowizorka dotrwa do chwili zawieszenia tej idealnej. Mogę działać:) Nie można tak było od razu?

Ale wyżalić się na ród męski musiałam:) Teraz to mi nawet trochę wstyd, bo przecież się starają i są cudowni. Gdyby jeszcze słuchali co się mówi to byliby idealni czyli pewno NIEPRAWDZIWI. No cóż, nie można mieć wszystkiego ;-)
Rozdzierająca opowieść ilustrowana była zdjęciami z wyprawy do Malborka ( o której jutro)autorstwa Zosi z wyjątkiem jednego robionego przez Tatusia. Małżonek miał trudno bo równocześnie łapał Pitera.








A na koniec skecz przygotowany przez męską część ludzkości o kobietach. Ale w ogóle mi ich nie szkoda.
O typowej kobiecie.    Polecam, chichotałam jeszcze długo po skończeniu oglądania.

5 komentarzy:

  1. A kto zrobił prowizoryczną stronkę, no kto?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj czepiasz się ;) Dobrze chce a że wychodzi jak wychodzi to nic już nie poradzisz ;)
    Wesołe zdjęcia z wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem po Pani stronie :) Mąż na pewno jest wspaniały, i co do tego nie ma wątpliwości, ale czasem wszyscy mężczyźni, nawet ci najukochańsi, nie mają racji i potrafią kobietę doprowadzić do łez :)
    Emily

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ja właśnie wybuchnełam któregoś dnia... No najwspanialszy tzn Najlepszy z Mężów ten mój mąż... ale taki zupełnie inny ode mnie.
    Popłakałam się ze śmiechu przy kabarecie. Aktualnie jestem życiowo: nie mam co na siebie włożyć - nigdzie nie idę...

    OdpowiedzUsuń
  5. A gdzie link do tej pierwszej wersji strony? :-)

    OdpowiedzUsuń