poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Gdzie ten czas?

Oczywiście jak tylko napisałam, że się nudzę i będzie funpage to czas zaczął grać ze mna w chowanego:) I nie mogę go znaleźć pomimo leniuchowania.
Wstyd będzie się przyznać, ale cały pobyt w Chorwacji upłynie pod znakiem moczenia się:0, żadnego zwiedzania , obejrzenia choćby jednego zabytku, placu, kościoła. Jedyna rzecz poza plażą, którą zwiedziliśmy to rynek z warzywami i owocami, gdzie przeżyłam paroksyzmy zazdrości nad wielkością i zapachem znanych nam przecież owoców:)
Weszliśmy na etap ( to już 12 dzień naszego podróżowania), kiedy pojawia się lekka tęsknota za domem. My to my ( według zasady : wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej), ale dzieci wieczorem:
-Ja chcę do Jasia!
-Mogę zadzwonic do chłopaków?
-Jak ja dawno nie widziałam Stacha?
-Jak wrócimy to Marta będzie?
Ciekawe co będzie jak ona naprawdę wyjedzie do Wrocławia???
Nawet u naszej wypożyczonej na wyjazd córki wczoraj pojawiły się  łzy tęsknoty za domem. To chyba znaczy, że nastąpiło wysycenie wodami Adriatyku i można wracać do domu:)
Wczoraj uczestniczyliśmy w Mszy po chorwacku, co za ulga po zeszłotygodniowej po wegiersku:)
Pomimo, że Węgrzy są bardzo, bardzo życzliwi i to nasi bratankowie to porozumienie z nimi jest jednak wielce problematyczne. A liturgia? Czułam się dokładnie jak na tureckim kazaniu:)))

Zainspirowana komentarzem Jaro, który trafił na bloga szukając informacji o jedzeniu świeżych fig, sprawdziłam jak jeszcze czytelnicy do mnie trafiają.
Ciekawe czy usatysfakcjonowani byli poszukujący informacji o tym jak mąż może się rozpić albo ci, którzy maja problemy z sedesem? I o ile o sedesach pisałam, to o rozpijaniu męża chyba nie?
I tu właśnie swoim zwyczajem przypomniałam sobie, że z moim niepijącym Ślubnym, na Węgrzech obchodziliśmy 23 rocznicę ślubu, ha!

Jako doświadczona matka ( w sensie lat, nie mądrości, żeby ktoś nie pomyślał:)) twierdzę, że instytucja sjesty jest bardzo pożyteczna. Te trzy godziny w ciągu dnia, gdy zalega cisza... Młodsi śpią, starsi  w ciszy czytają. Co za błogość! I tak dzień w dzień!

2 komentarze:

  1. Eee tam wstyd, też zamierzam się pomoczyć (jak się uda to za tydzień skaczemy nad Bałtyk, sasasa). Pozwiedzacie kiedy indziej ;)
    Sjesta fajna rzecz, ale u nas nie działa. Mimo temperatury powyżej 30 stopni dzieci wykazują zbyt dużą jak na mój gust żywotność. Jedyna szansa na uzyskanie tych paru godzin dla siebie to puszczenie bajki... Co zamierzam zaraz wykorzystać, bo pożyczyłam stosik fajnych książek :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Do mnie raz weszli po "ładna mama", parę razy po " rodzina męża", "babskie", "francuski salonik", " domek dla lalek", "brązowy kolor elewacji", a najwiecej po "sukniach matki panny młodej" :O)

    OdpowiedzUsuń