sobota, 5 września 2015

Rozmowy niekontrolowane

Moje wizje jakie to cudowne ( czytaj bezproblemowe) dzieci mieć będę są poddawane ostrej korekcie. Szczególnie bezwzględne cięcia występują przy osobnikach płci męskiej. Ginę zalewana oceanem testosteronu. Zwłaszcza, że mamy zwartą ekipę w wieku 20, 17 i prawie 16. Gdzieś tam za nimi majaczy 6 letni Józio i nasz beniaminek Piotruś. U nich jakby mniej testosteronu a więcej ADHD:) Ale nie mają wątpliwości do której grupy należą i z kim się identyfikować. Niechby ministra Fuszara spotkała się z nimi albo inna pani mądra. Ach jak ja zazdraszczam mej przyjaciółce, która ma 7 córek i tylko jednego syna na stanie.

Już przyjęłam do wiadomości powtarzane mi maniacko przez Jacusia twierdzenie:
-Kobieta wychowuje syna dla innej kobiety.
W momencie, kiedy zaczął mi sprzedawać tego typu mądrości było to bardzo śmieszne, bo mogłam być zazdrosna ewentualnie o komputer. Niestety, niestety... Coś rośnie mi w gardle i łzy cisną się do mych oczu kiedy mój synek na skrzydłach wyfruwa w stronę swej wybranki. Powiem więcej, w drodze powrotnej skądkolwiek i tak trafia do jej domu. Całe szczęście, że zaprzyjaźnionego. W domu czuwa nad telefonem i obraża się na nas, kiedy prosimy, błagamy, krzyczymy by zostawił to urządzenie choć na chwilę.
-Ale ja przecież nie patrzę ciągle na telefon. Wy nic nie wiecie.
No tak punkt pierwszy mamy załatwiony: my nic nie wiemy.
Następne częste rozmowy dotyczą wiary i formacji duchowej. Czuję się kompletnym bankrutem, gdy słyszę:
-Tylko mi nie tłumaczcie wszystkiego Panem Bogiem!
albo
-Czy my nie możemy chodzić normalnie do Kościoła, tylko musimy być we wspólnocie?
Tu następuje długa rozmowa, która zatacza krąg i powracamy do niemieszania Pana Boga do życia. Co któryś litościwy czasem dopowie, że nie ma nic przeciwko Kościołowi i wspólnocie, ale
-Dlaczego chcecie mi układać życie?
I tu mamy punkt drugi. Stanowczo stajemy się wrogami publicznymi. Na nic nasze tłumaczenia, że mamy doświadczenie, że to najlepsze i najważniejsze w naszym życiu i przecież właśnie najlepszego chcemy dla nich, że takie jest nasze powołanie jako rodziców, że musimy się wtrącać. Na razie mamy prawo robic to otwarcie, w majestacie prawa a do końca życia będziemy to robić po kryjomu. Itd.

Bardzo trudno jest mi zobaczyć, że za tym wszystkim stoi dojrzewanie i dorastanie moich synków jako mężczyzn. Że patrząc na ich związanie chociażby z wymienianymi wspólnotami chodzi głównie o zaznaczenie swojej niezależności, że muszą się buntować, by dorosnąć. Często nie wiem również kiedy jest moment by przestać argumentować ( Ślubny wie jakby bardziej).
Po takiej wyczerpującej emocjonalnie rozmowie pytam Współsprawcę:
-Jestem beznadziejna?- bo nie ukrywam, że sama często wiem jak bardzo się zapędzam
W odpowiedzi słyszę:
-No, dużo mówisz. Ale ja rozumiem, że masz taki model przeżywania.
Łaskawca, cholera. Tylko niestety ma rację i najlepiej jest jeśli podczas takich rozmów ja jako pierwiastek kobiecy usuwam się w cień. Zgadnijcie czy dobrze mi to idzie?

2 komentarze:

  1. Moja droga, no nie mogę nie napisać odnośnie pierwszego zdania. Szczególnie pierwszego. Innych też.
    Po pierwsze masz cudowne dzieci, a wyobrażenie dotyczy: wszystko będzie jak w reklamie. No i jest jak w reklamie. Przeciętna reklama to ok 30 sekund. No to przez tyle dziennie tak wygląda ;-)
    Po drugie, Twój małż ma racje: my kobiety tak mamy, ze zalewamy słowotokiem, a nasi mniejsi i więksi mężczyźni wtedy już nic nie przetwarzają, nic nie przyjmują...
    U mnie syndrom ADHD przejawia się szczególnie u najmłodszego. Nie nadążam za nim...
    U nas testosteron pojawi się w większej ilości za kilka lat, bo póki co nasz trzynastolatek pierworodny wyżywa się jeszcze na piłce. Ale dobrze poczytać na co mam się przygotować. Oj, dobrze.
    Pozdrawiam Czworokątnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty się tak indyczysz, kochana. Będzie, co ma być, czyli happy end. Niech tam sobie te zalążki mężczyzn bulgoczą, muszą się przecież odszumować. Brudna piana zejdzie i zostanie fajny facet. Believe me. Ściskam po współmatczynemu.

    OdpowiedzUsuń