niedziela, 10 stycznia 2016

Czytanie

Pogoda naprawdę za punkt honoru wzięła sobie skierowanie nas ku zajęciom twórczym i tfurczym.
Z młodszymi dziećmi byliśmy dziś na Jasełkach wystawianych u nas w parafii i odkryłam co to znaczy ukraść show. W akcji oczywiście niezastąpiona Asia. Zaczęła obchodzić dookoła scenę ciągnąc za sobą Piotrusia i komentując głośno wszystko. Następnie usiłowała dołączyć do pląsających aktorów i pomimo, że próba była nieudana wróciła do nas z okrzykiem:
-Mamo, mamo widziałaś jak tańczyliśmy?!
Chyba się przyzwyczajam, bo przyjęłam to ze stoickim spokojem i nie usiłowałam się zapaść pod ziemię.

Ja również postanowiłam być twórcza i oprócz rozmyślań ( twórczych), jak tu zorganizować z naszą bandą wyjazd na Camino ( nasze marzenie), zaczęłam czynić spis książek do przeczytania. Camino przewija się w moich pomysłach już kilka lat. Nawet po dogłębnych studiach ustaliłam, że z dziećmi pójdziemy trasą angielską, niepełną- do Santiago zaledwie siedemdziesiąt kilka kilometrów, ale  za to łagodną i wózkową. Mija kilka lat, kończy się czas wózka w naszej rodzinie, ale pojawiają się kolejne przeszkody. Droga lądowa staje się jakby trudniejsza a samoloty dla takiej ekipy nadal mało dostępne. Ukochany się śmieje, słusznie zapewne, że jeszcze kilka lat cierpliwości i będziemy mogli iść sami. Ale to chyba nie to samo.

Wracając do czytania.
Postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu "Przeczytam 52 książki w 2016". No i zaczęłam robić spis.
Przy okazji przypomniałam sobie jak trafiłam na moich ulubionych autorów.
I Pratchetta, i Pilipiuka przyniosła do domu Marta. A że było to w czasach kiedy jeszcze czytałam to co moje dziecko (taka lekka kontrola) wsiąkłam. O obu muszę napisać kiedyś osobno, bo hołd im się należy:)))
W zeszłym roku natomiast, przez przypadek szwendając się po internetach, trafiłam na dwie młode, polskie autorki. Lekturę ich dzieł przypłaciłam zalewem żółci, sinieniem i jeszcze innymi niezbyt twarzowymi barwami. Jak mając lat tak niewiele można tak pisać i tyle? Jak ja ich nie lubię, ale za to czytać będę!
Mówię tu o Oldze Rudnickiej i jej kryminałach, szczególnie "Natalii 5", które urozmaicąły  mi urlop oraz o Marcie Kisiel. Swemu dziecku najstarszemu, które wtedy planowało wyjazd do Wrocławia kupiłam "Nomen omen". Przeczytałam jak za dawnych lat, robiąc wszystko jedną ręką i bez oczu. Trudno było. Zaczęłam też "Dożywocie", ale dokończyłam je dopiero w tym roku czyli ma numer 1.
Drugą tegoroczną pozycją była książka Elbanowskich "Ratujmy maluchy, rodzicielska rewolucja". Pojawiła się pewnego dnia za sprawą listonosza, z przemiłą dedykacją ( a co tam pochwalę się ): Dla najkochańszych Walczaków. Zaczęłam ją podczytywać i wsiąkłam. Tak jakbym gadała sobie po raz kolejny z Karoliną o rzeczywistości polskich szkół, rodzin. Trzeba przyznać, że jednak znałam zaledwie wycinek i to ten łagodniejszy. To numer dwa.
No  i trójka. Emma Kennedy i " Camping story". Tylko, że przez nią zatęskniłam do wakacji i niestety, niestety do pewnego samochodu. Razem z Jasiem,który mnie rozumie w mej tęsknocie do wielkiego,  niezawodnego wozu, dającego efekt "łał". Do LAND ROVERA DEFENDERA. Najlepiej takiego wiekowego, dla konesera. A podobno czytanie książek nie szkodzi...

P.s.Jeśli znacie jakieś pozycje godne polecenia, szczególnie jeśli nie są to rozprawy filozoficzne to proszę o podpowiedzi. Pozdrawiam.

12 komentarzy:

  1. Mnie wciągnęła Phillipa Gregory i jej historyczne opowieści z kobietami w roli głównej. Do tego jak zawsze Sapkowski.
    Uwielbiam też listy Gianny Beretta Molla i jej męża oraz listy Zelii Martin. Żeby było weselej to listy i Sapkowskiego zaliczyłam już po dwa razy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Philipę Gregory zerkałam już kilka razy, ale wydawała mi się zbyt nachalnie reklamowana i jak to ja miałam wsteczny. Po Twojej zachęcie na pewno sie z nią zapoznam, już jest na liście :). Cieszę się, że się odezwałaś, juz sie martwiłam i chciałam pisać co u Ciebie

      Usuń
    2. Miło mi, że się o mnie martwiłaś :)

      Ja każdy wpis u Ciebie czytam tylko jakoś nie zawsze komentuję ;)

      Usuń
  2. Moi znajomi marzyli o Camino. Przeszli w ub. roku pieszo jeden kawałek - Gdańsk -Lębork, w trzy dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuz za naszą miejscowością pojawiają się na drzewach znaki muszli. Cieplej mi na sercu. Ale w głowie to pragnienie, by dojść do Santiago, doświadczyć tamtej drogi. Pewno niemądre, ale jak to z marzeniami bywa nie poddaje się rozumowi. Chce do Hiszpanii :)

      Usuń
  3. Pani Justyno, od dłuższego czasu pochłaniam Pani wpisy w całości! Pisane z polotem, lekkością i humorem ;) Poza tym, miło poczytać co słychać zwłaszcza u najmłodszych Walczaków, z którymi miałam przyjemność pracować :) Choć jestem zagorzałą czytelniczką, nigdy nie komentuję wpisów, ale szczególnie zaciekawił mnie tutaj temat Camino. To jest chyba coś, co krąży po głowie i z głowy wydostać się nie może, dopóki się tego nie zrealizuje (a i po, krzyczy, żeby wrócić!). Polecam z całego serca i trzymam kciuki, aby spełnili Państwo swoje marzenie, bo Camino to coś co otwiera serce i umysł jeszcze bardziej na Pana Boga poprzez ludzi jakich tam stawia na naszej drodze. To jest coś pięknego i będę sie modlić, aby się Państwu udało! Choć przebyłam część francuskiej, służę pomocą przy wszelkich pytaniach dot. organizacji itp, jeśliby takowe Państwo mieli :) Pozdrawiam serdecznie i z całego serca ściskam Asię, Hanię, a najbardziej mojego ukochanego Józia i trzymam za Państwa kciuki! Ania N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Aniu miło mi. Modlitwa się przyda, bo po ludzku to raczej niemożliwe :)Ale już nie takie rzeczy się działy.

      Usuń
  4. Pratchett, Pilipiuk - uwielbiam. Tego pierwszego w całości, tego drugiego zwłaszcza o kuzynkach Kruszewskich i kontynuację "Samochodzika" (jako Olszakowski).
    Elbanowskich nie czytałam ale chyba muszę gdzieś zdobyć, temat mój :) Ostatnio mam Grzelaków na tapecie, jego "Dziki ojciec" (o wychowaniu) i jej cykl "Blask Corredo" (fantasy). Faaajne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samochodzika produkowanego przez Olszakowskiego kocham! Zauważyłam wręcz niebezpieczną tendencję i zaczęłam tęsknic za czasami carskimi.
      Dziki ojciec wylądował na liście :))))

      Usuń
  5. Pani Justyno, a moze choc troche na tesknote za Santiago de Compostela ma pani chec przeczytac ksiazke ,,OCZY CZARNE ,OCZY NIEBIESKIE,,Marii wiernikowskiej o jej pielgrzymowaniu droga Sw Jakuba,ksiazke bardzo polecam ,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz kiedyś słyszałam o tej książce,dziękuje za przypomnienie. Wylądowała na liście do przeczytania. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Dostałam od męża na Gwiazdkę dwie książki, w tym "Życie prywatne dyktatorów XX wieku" Anny Poppek i wchłonęłam w jeden wieczór, bo choć niektóre fakty dość znane, to jednak pojawia się wiele ciekawostek, których dotąd nie znałam. Podobnie wciągnęły mnie "Dziewczyny z Syberii" Anny Herbich, które dostałam od męża na urodziny - i nagle zaczyna się doceniać spokój własnego życia.

    OdpowiedzUsuń