czwartek, 15 października 2015

Codzienność cz.II

Nie ma przypadków. Nie ukrywam, że samochód mnie nieco przygnębił. Dodać różne takie co to zwykle:))) I po raz kolejny pojawiła się pokusa, żeby może wyjechać gdzieś, gdzie(takie mam złudzenia) byłoby łatwiej, samochód nie byłby problemem, ani opłaty ani ciuchy ani....Taki delikatny głos podpowiada mi co prawda, że są jeszcze inne, poważniejsze problemy, ale pokusa pozostaje. Tak na rok, dwa...
Pokusa jest o tyle silna, że zarówno moja mama jaki i rodzeństwo żyją poza granicami naszego kochanego kraju.
No i tak zaczęłam snuć różne rozważania. A głos cały czas swoje.
Wczoraj, w trakcie zaznajamiania Ukochanego z moimi pomysłami,  podjechaliśmy na chwilę do naszych znajomych, którzy nie chwaląc się mają studio nagrań. A tam nagrywa Luxtorpeda. No i wyszedł, przez przypadek, taki jeden co go zwą Lica.
Rozmowa nie trwała długo, jakieś pół godziny, nawet nie dotykała za bardzo osobistych spraw a jednak spowodowała, że wszystko znalazło się na swoim miejscu. Dobrze, że możemy spotykać takich ludzi. Mam wielką nadzieję, że kiedyś i ja będę mogła komuś przynieść pokój.
Tak więc porzucam, aż do następnego razu, temat emigracji zarobkowej:)))

Zosia dzisiaj robiła ciasteczka. Wpada Jasiu i pyta :
-Co to za ciastka? Tylko nie dyniowe proszę!
- Nie, to kruszone.
Jak się zapewne domyślacie chodzi o kruche.

Z Marysią omawiamy różne aspekty demografii, imigracji, ostatnie wydarzenia, powody, niedawne wojny na naszym kontynencie. Jako, że chyba przed Ukrainą poprzednia była Jugosławia Marysia ma przypomnieć jakie państwa powstały po jej rozpadzie:
-Chorwacja ( to było łatwe, wszak wakacje!), BOLEŚNIA i Hercegowina...
Tu spuśćmy miłosiernie zasłonę na kolejne wydarzenia i rodzeństwo, które dostało głupawki:)))

W międzyczasie słuchałam sobie katechezy biskupa Rysia( polecam). Po cichutku przyszła Asia. Czytany był właśnie fragment z Ewangelii o śmierci na krzyżu. A Asia:
-Jak to Pan Bóg umarł, przecież nas stworzył?!
- No właśnie, Jego Syn umarł za Ciebie, za mnie. Pokonał śmierć i teraz możemy iść do nieba.
Asia pobiegła do rodzeństwa:
-Wiecie, że Pan Bóg umarł? Ale nie martwcie się już jest w niebie. Mama mi powiedziała.
Hm?

2 komentarze:

  1. Kiedyś miałem przyjemność przegadać z Licą z pięć godzin, w nocy, u niego w domu.
    Dobre doświadczenie. On ma tego Ducha i ma też dużą mądrość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano dobrze pogadać z Litzą... To jeden z tych gości, co sobie ich na youtube wieczorami puszczam, jak zaczynam łapać doła i potrzebuję jakiś rekolekcji tudzież świadectwa posłuchać :)
    No to Asia wszystkich uspokoiła :D

    OdpowiedzUsuń