Już zapomniałam jak to jest pisać:). No dobra, trochę oszukuję:)))
Działo się bardzo dużo a ja padłam na twarz i tak pozostałam właściwie do dzisiaj.
Znowu będzie nie po kolei. ale za każdym razem obiecuję sobie, że przemyślę co mam do napisania i napiszę piękny tekst. A co wychodzi każdy widzi:)))
Wczoraj. po dojechaniu na miejsce, piękne zresztą, miałam napad depresyjny. Ze zmęczenia zastanawiałam się jak tu wrócić do domu i co ja miałam za durny pomysł z tym wyjazdem. Źle to mi w domu było? Może trzeba było już zostać przy tym porządkowaniu i garach.
I nic wspólnego z tym nie miały okoliczności, które obiektywnie piękne były. Woda w morzy tu naprawdę wygląda tak jak na zdjęciach reklamowych. Ale o tym następnym razem z obfitą fotorelacją:)
Dzisiaj po wyspaniu się świat jest taki jaki powinien być czyli piękny, strachy i chandry minęły.
Pojawił się tylko zatrważający wniosek: nie umiem odpoczywać, nic nie robić a przecież właśnie o takim stanie marzyłam! Powiem więcej, są do tego warunki! Dzieci wymoczone, padają na twarz i sjesta nie jest problemem. Na plaży sa straszliwie zajęte i tylko ja nie umiem się odnaleźć. Ale będę nad tym pracować!
I oznajmiam: po niespodziewanej przerwie wracam i znowu będę miała słowotok:)
A na razie mogę Wam polecić książki Olgi Rudnickiej, przynajmniej te dwie, które juz przeczytałam:
"Natalii5" i "Drugi przekręt Natalii". Ośmielam sie powiedzieć, że niniejszym Joanna Chmielewska została zdetronizowana.
Wiecie, że mozna kichać do tyłu? Ja nie wiedziałam, ale dzisiaj Zośka mnie oświeciła:)
Ooo a ja się właśnie zastanawiałam czy tych książek nie zakupić. No to mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj, odpoczywaj - początki są trudne, ale potem jakoś się człowiek przyzwyczaja (choć nie mogę powiedzieć, żebym miała w ostatnim czasie okazję to sprawdzić...) :)
Justyno droga, dobrze że wracasz. Martwiłam się i to nie wąsko, na maila nie odpisałaś... Odpoczywanie dla mnie jest również wyzwaniem. Dzielę się w bólu smażąc się nad polskim Bałtykiem. Polskie morze kocham za wszystko. Wyleguj się KONIECZNIE
OdpowiedzUsuńNaładowanie akumulatorów wysoko wskazane, zwlaszcza, że powrót do domu, rozpakowywanie i pranie przyprawi o drugi napad depresji i wniosek jako na początku:-) Pięknego wypoczynku!
OdpowiedzUsuńWracaj, wracaj.
OdpowiedzUsuńOdpoczywać nie umiem i ja więc Cię trochę rozumiem ;)
Kichanie do tyłu mnie zaciekawiło.....
Po kilku dniach oznajmiam, że już umiem. Liznęłam trochę świętego spokoju, niech żyje Chorwacja!
OdpowiedzUsuń