środa, 11 lutego 2015

Odrobina luksusu

Cały dzień za mną chodzi temat sypialni. Na spokojnie:)
Nasza niewielka sypialnia wydaje się jeszcze mniejsza przez to, że nasz dom  przyjmując kolejnych domowników zrobił się nieco ciasny. Akcesoria przynależne gabinetowi i wszelkie materiały do licznych hobbystycznych zajęć powoli zajmują w niej coraz więcej miejsca. To samo dzieje się z rzeczami, które na pewno muszą być  pod ręką ale nie na wierzchu. Też takie na pewno macie. U nas one lądują pod małżeńskim łożem. Chyba w nadprzestrzeni, bo według mnie tam jest za mało miejsca na to wszystko co podejrzewam, że tam zostało schowane:)) Niemniej moje sny o eleganckiej sypialni pozostają snami.
Ta ciasnota jest również powodem, że nie ma jak przestawić łóżka, a ostatnio dotkliwie zaczęło wiać spod okna. Zrobiło się nieprzyjemnie. Podjęliśmy środki zaradcze w postaci położenia się odwrotnie i umieszczenia w nogach cieplutkiego termoforu. Ach jaka to przyjemność ogrzać o niego nogi i niech wiatr sobie wieje na nie, są przykryte. My natomiast zyskaliśmy poranny piękny widok. Od kiedy zaczęło robić się jasno możemy podziwiać piękne niebo tuż po przebudzeniu.
Tak się tym  rozanieliłam, że kupiłam nową, małżeńską pościel. Omamiona różnymi pogłoskami na temat tego co luksusowe skusiłam się na jedwabną. No i mam za swoje. Dobrze, że mój Ukochany ma poczucie humoru. Codziennie trwa walka o utrzymanie kołdry na łóżku, lub co gorsza o to by samemu nie spłynąć na podłogę. Mój mąż twierdzi, że i tak jest nieźle bo nie depiluje nóg. Gdyby depilował to ho, ho spływał by bezszelestnie:))))
Ostatnio wyczytałam, że rodzin z jednym dzieckiem w Polsce jest ok.45%, z dwójką i mniej ok.80% a wielodzietnych tylko 6%.  Trochę to przerażające ze względów demograficznych.

A tu kawałek rodzicielskiej rzeczywistości. Ciekawe jak Wy to robicie?

https://www.youtube.com/watch?v=P9ANB-ccfb0

2 komentarze:

  1. My chyba raz spaliśmy w jedwabnej na jakimś wyjeździe.
    Nigdy więcej :|

    A filmik super :) Zosia w ogóle nie zasypia w ciągu dnia w domu. Tylko w wózku lub w samochodzie.
    Za to zdarzyło się parę razy, że budziła się w nocy i tylko czytanie książeczek ją uspokajało. Na początku czytałem, to co się nawinęło (najlepiej "Słowa na KRA" Wandy Chotomskiej albo "Lokomotywa", Tuwima. Później jednak brałem pierwszą lepszą książeczkę (bo musiała być) i recytowałem te wierszyki z pamięci, prawie po ciemku.
    Następowała coraz cichsza recytacja połączona z powolnym wstawaniem i oddalaniem się od łóżeczka. Razem z zamknięciem drzwi, kończyła się recytacja.
    Czułem się jak zaklinacz węży.

    OdpowiedzUsuń
  2. To już rozumiem skąd u niej taki wybitny rozwój intelektualny. Jak nawet nocami jest bodźcowana;-)

    OdpowiedzUsuń