piątek, 27 lutego 2015

Trzeba się kłócić

Wpadłam na świetny pomysł i od razu postanowiłam zadzwonić do mojego męża. Zero entuzjazmu i zrozumienia. Może wpływ ma na to wielka ilość pracy, z którą musi sobie jeszcze przez te kilka godzin dnia roboczego poradzić. Postanowiłam się obrazić a nawet wywołać piękną awanturę. W końcu jest się prawdziwą kobietą a ta potrafi z niczego poza kłótnią zrobić jeszcze zupę i kapelusz. I tu mnie naszły wspomnienia. Ostatnio jakoś mniej się kłócimy a raczej mniej ogniście.
Już na początku naszego małżeństwa Mój Ukochany kupił niegłupią książkę "Uczciwa kłótnia małżeńska". Wtedy szybko zrezygnowałam z jej lektury, bo co mnie ktoś będzie pouczał w stylu:
-jasno przedstaw swoje zarzuty
- nie generalizuj i takie tam.
Jak dla mnie to autor chciał pozbawić awantury całego smaku. W kłótniach  przecież- przynajmniej na początku- nie chodzi o to, żeby się dogadać, tylko o to by pognębić przeciwnika. A że tym wrogiem chwilowo jest najbliższy człowiek to i tak ...jego wina!
Cały sens awantur to odpowiadanie na konkretne pytania tonem ociekającym od jadu i wyrzutów:
-Nie, nic się nie stało.
-Nie, nie, nic mi nie jest.
I dręczenie się tym ,że na pewno mnie nie kocha bo w ogóle się nie domyślił.
A jeszcze bezczelnie na zarzuty ten ślubny obrzydliwiec odpowiada:
-Tak, za powodzie w Hondurasie też jestem odpowiedzialny!
Czym byłaby kłótnia bez rzucania talerzy  i oskarżeń: ty zawsze, ty nigdy. Zupełnie jak w Kajku i Kokoszu kiedy Mirmił uciekał przed Lubawą wołając:
-Zaraz zobaczycie latające talerze i misy!
Zanim dorośliśmy ucierpiała mocno nasza zastawa stołowa. Miałam nawet szytą nogę, bo kiedyś wlazłam w ferworze argumentacji gołą stopą na skorupy. Krew się pięknie i obficie lała a ja dalej twierdziłam, że sobie OCZYWIŚCIE poradzę sama i niczego nie potrzebuję.  Mój Ukochany, żeby nie było wszystko na mnie, kiedyś złamał sobie kość piętową, bo...tupał na żonę :)))( zainteresowanych odsyłam do książki). Jedna, jedyna rzecz, która jest świetna przy kłótni to pojednanie. Teraz na takie ekscesy szkoda czasu i niestety mamy obserwatorów, którzy zaraz by podsumowali odpowiednio nasze/moje zachowanie. Nawet ciche dni nie przechodzą, bo zaraz słyszę:
-A Ty mamo nie możesz porozmawiać z ojcem jak człowiek?
albo:
-No mamo, jak wszystkie kobiety tak mają to załamka.
Muszę w te pędy ratować opinię kobiet i sensownie wytłumaczyć o co tak naprawdę mi chodzi.
 Kłótnia powinna być jak wietrzenie w mroźny dzień, jest potrzebna ale powinna być szybka i intensywna. Więc miłego kłócenia i jeszcze milszego jednania:)

A tu moi ulubieńcy w skrócie o kłótni . I jak mądrze!

https://www.youtube.com/watch?v=USZmI7URw2Q

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz