sobota, 25 kwietnia 2015

Biel w roli głównej

Szlag mnie trafi przez tę wiosenną pogodę. Już się oswajam z ciepełkiem a tu znowu załamanie pogody od poniedziałku i podobno u nas na północy 10 stopni mniej. Nikogo chyba nie zdziwi informacja, ze ciepłe kurtki ponownie schowałam na strych i nie wiem co zrobię ale do jesieni stamtąd nie wyjdą. Dzieci najwyżej będą ubierały po dwie bluzy polarowe naraz.
Druga sprawa, o którą właściwie można by się kłócić z Ukochanym to sprawa okien. Właściwie to on chce iść na udry. Słoneczko świeci, ptaki śpiewają i naturalne jest szerokie otwieranie okien, by wpuścić to cudowne powietrze. No, może trochę problematyczne jest zapominanie by je zamknąć i wychładzanie domu pod wieczór, ale kto by pamiętał o takich drobiazgach. I na pewno nie dlatego piszę teraz pod kołdrą szczekając zębami...
Wracając do bieli. Zdolne ze mnie dziewczę (ho, ho) i umiem robić na szydełku całkiem nieźle. Co prawda ostatnio szydełko miałam w ręku ponad rok temu ale tego się nie zapomina, tylko trzeba się rozgrzać. Jako, że remont sypialni się zaczął posuwać ( w końcu ).  Sufit jest tak biały, że istnieje groźba utrudnionego zasypiania przez ten blask od niego bijący. Do mnie należy uszycie zasłonek. Odkładałam to na później, bo jeszcze daleko a teraz niespodziewanie zrobiło się blisko:). Zasłonki są ecru i coś bym do nich dodała. Potem stwierdziłam, że zza baldachimu nad łóżkiem ( a co! ) będą słabo widoczne i to baldachim należy czymś upstrzyć. Też mam go uszyć, z gładkiego, białego tiulu. No i wymyśliłam delikatne, prawie koronkowe kwiatki zrobione na szydełku. Najpierw zrobiłam takie
Miało ich być sporo. Tu nie widać ale są idealnie białe i małe. Jednak coś mi nie pasowało.I zrobiłam inne
Tu zaczęłam kombinować, że może jeszcze w środek koralik perełkę. Najgorsze jest to, że jak jest ich więcej to od razu inaczej wyglądają. Na żywego podobają mi się bardziej te pierwsze a na zdjęciu te drugie. I bądź tu człowieku mądry....
Dziś się w ogóle rozkręciłam i zamówiłam sznurek poliestrowy w różnych kolorach, bo moje dziewczyny koniecznie chcą mieć dywaniki w pokojach. Koszt niewielki, robota grubym szydełkiem. Po wakacjach mam nadzieję skończyć. To wersja rozsądna, nierozsądna to ta, że prędzej:)))
Chociaż się na to nie zanosi. Ze względu na pisanie.
Chwalę się:
we Frondzie jest mój tekst o ojcostwie, w przyszłym tygodniu ukaże się pierwszy tekst na portalu kapcienaobcasach.pl. I mam tam pisać tak ze trzy razy w tygodniu. Nieśmiało piszę tekst na jeszcze jeden portal, no i powinnam napisać na ten blogowy konkurs. Miałam go już w głowie (tekst), nie napisałam od  razu i teraz nie mogę się zabrać.
Progenitura spędziła dzień w ogródku, częściowo ze mną, częściowo pilnując się wzajemnie. To są te chwile, kiedy niby mam czas, ale tak naprawdę tkwię za firanką i sprawdzam czy nigdzie nie odchodzą, nie broją za bardzo i czy ktoś ich nie porywa.
W ogródku wszystko rośnie. Drzewka owocowe zasadzone w zeszłym roku mają małe listki czyli się przyjęły a z 8 krzewów winorośli 6 ma pąki. Tylko dwa się poddały.
Rozmowa Asi (3,5) i Zosi (11):
A:-Daj mi pić....proszę!
Z:-Już, już - i nie rusza się z fotela
A:-No ruchy, ruchy, bo się zestarzeję.
Podobną rozmowę słyszałam wiele lat temu w wykonaniu bratanka i bratanicy mojego męża. Mała królewna była w wieku podobny do Asieńki a jej starszy brat miał lat 5. Młody człowiek zwisa z trzepaka a mała siostra przynudza:
- Piotlek wsadź mnie trzepak, no wsadź.
Zero reakcji, młodzieniec jest pochłonięty zwisaniem. Na to słodkie dziewczę:
-No kulwa, Piotlek jesteś moim blatem czy nie?
Było to skuteczne.
Trzeba przyznać, że te słodkie dziewczątka u nas w rodzinie mają stalowe wnętrza. Już współczuję tym facetom....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz