czwartek, 16 kwietnia 2015

Wychowanie bezstresowe

Zanim przejdę do meritum...( mam nadzieję, że tam trafię ).
To jest ta chwila o poranku, którą teoretycznie mam dla siebie. Dziś sądząc ze śpiewów z łóżeczka Pitiego może okazać się to problematyczne:) Dzieci w drodze do szkoły, Piotruś jeszcze dosypia po pożegnaniu z rodzeństwem ( zaraz o tym napiszę) a ja powinnam:
zaszyć kolejne dziury, bo Józio wczoraj wrócił  z dziurawą łatą
puścić pranie
powiesić pranie
rozłożyć pranie
rozpakować zmywarkę
pozbierać porozrzucane nie wiadomo kiedy fragmenty garderoby i zabawek
wyjąć z łóżek tony książek
pościelić niektóre łóżka, w tym własne
odkurzyć
wstępnie przygotować obiad
zadzwonić do przychodni, poradni, szkoły itp.
podlać kwiaty
spakować za małe ciuszki dla znajomych
sprawdzić skąd się bierze podejrzany aromat w gościowej łazience
spisać zakupy i zamówić je w Tesco
znaleźć skarpetkowe pary
zasadzić w końcu  agrest i porzeczkę
pozbierać zabawki z ogródka w jedno miejsce, niektóre są nawet na ulicy
wymyć podejrzanie lepką podłogę w kuchni
wysłąć zagajenia do prasy i tvp w związku z Turniejem im.Żołnierzy Wyklętych (już napisałam)
i jeszcze wiele innych.
Zamiast tego sobie piszę:).
Ten poranny czas, dobrze wykorzystany daje mi przewagę nad codziennością. Nie muszę później gonić, pokrzykiwać. Mogę spokojnie porozmawiać z dziećmi a im są starsze tym więcej tak naprawdę potrzebują mojej uwagi. Czasu tylko dla nich, by mogły zapytać,pochwalić się, pomarudzić. Z maluchami jest prościej, wystarczy poprzytulać, posadzić na kolanach albo w foteliku i gadać robiąc swoje. Są co prawda pieluchy, kaszki, ruszanie wszystkiego co dostępne, ale uwierzcie największe wyczerpanie czuję po kolejnej rozmowie typu:
- Czy wy mnie traktujecie poważnie?
- Ja nie jestem taki jak wy...
- Mamo, to było obrzydliwe, chłopacy dziś rzucali w dziewczyny prezerwatywą!
Dlatego zaraz kończę , bo czas brać się do roboty:).
Piotruś ucichł, więc jest szansa, że przyśnie. Poranki są dla niego wyczerpujące, zwłaszcza z powodu rozpaczy. Ze względu na naszą "podmiejskość" dzieci wstają dość wcześnie. Gimnazjaliści wychodzą o 6.30 a reszta rusza z tatą około 6.45. Piotrek jest czujny i wstaje wraz z nimi. Zjada kanapkę i kręci się wśród rodzeństwa znakomicie utrudniając poruszanie się w nagle za małym przedpokoju. Korytarz maleje złośliwie zawsze rano, wredna bestia. Piti pierwsze oznaki żalu okazuje po wyjściu Jacka i Marysi. Rytualnie już zasiada wtedy na progu drzwi wejściowych i gada do siebie. Chyba o konieczności pilnowania pozostałych:)
Zabieram go stamtąd nie zważając na protesty. Wyrywa się i dramatycznie wyciąga ręce do rodzeństwa opuszczającego domowe pielesze, do taty, który daje nadzieję podchodząc na pożegnalnego buziaka. Leją się łzy...Pędzimy do kuchni, by tam przez okno obserwować załadunek samochodu i pomachać na do widzenia. Piterek ożywia się na chwilę, by po ich odjeździe załamać się i żądać kaszki. Potulnie wraca wtedy do łóżeczka. Powtarza się to codziennie. Próbowaliśmy wymykać się po cichu, kłaść go przed wyjściem dzieci, ale to na nic. Czujnie budzi się i nieodmiennie rozpacza jeśli poranny rytuał zostaje zaburzony. W jego oczach widzę, że jeszcze kiedyś uda mu się przechytrzyć wszystkich i wymknąć wraz z rodzeństwem. Mnie trochę boli serce, bo wiem, że to nastąpi. Powiem więcej jestem przekonana, że przyjdą takie dni, kiedy nie będzie chciał wychodzić do swoich obowiązków. Tylko jak mu to dzisiaj przekazać, jak go przekonać by cieszył się tym co ma? To taka nasza ludzka natura, że nie dziękujemy za to co mamy, nie doceniamy tego, że każda rzecz ma swój czas:)
Wczoraj właśnie prowadziłam z Jasiem rozmowę na ten temat. Zaczęło się od tego, że dzieci nie lubią leżakowania a teraz to by się poleżakowało. Wyobrażacie sobie: środek dnia, łóżeczko, kocyk i ktoś kto opowiada bajkę a ty masz nic nie robić tylko spać:) Ja mogłabym nawet pogapić się w sufit i na spokojnie trochę pomyśleć:)))
No to teraz wychowanie bezstresowe. Jak dla mnie nie istnieje. Wychowanie, jak mówi mój mąż jest stresujące i to dla obu stron:). Dziecko potrzebuje granic. W tych granicach należy dać mu wolność, by mogło uczyć się samodzielności, odpowiedzialności. To jest konieczne byśmy nie zagłaskali dzieciaka. Granicą jest np.to, że nie krzywdzimy drugiego człowieka. Wolnością, że nie musimy się z nim przyjaźnić. Idealnie byłoby kochać wszystkich, ale jesteśmy grzesznikami i nasze dziecko również może mieć z tym problem. Granicą jest nie wybieganie na ulicę, wolnością np. czy trzyma wózek z młodszym bratem z lewej czy prawej strony itd. Wychowanie nie-bezstresowe wymaga więcej od nas rodziców. Przypomniało mi się, że ci wyznawcy bez-stresu mnie wkurzają. Byłam świadkiem takiej scenki:
Sklep mięsny, mama z zerówkowiczem. Mama bezstresowo robi zakupy a dziecię łazi po ladzie, po ludziach, usiłuje wejść na zaplecze, poruszać kasę. Na uprzejmą prośbę ekspedientki o reakcję, mamusia rzuca:
-To niech pani mu zabroni, ja nie jestem od zabraniania. Co ja mu powiem?
Ja w tym momencie chciałam przełożyć przez kolano, ale nie dzieciaka tylko mamuśkę.

5 komentarzy:

  1. O! Nie jestem sama. Nie dalej jak wczoraj porzuciłam wszechobecny bałagan nasz domowy na rzecz serialu w TVP2. I naprawdę oczom i uszom nie wierzyłam. Nastoletnia bohaterka tonem, słowem, gestem i wyrazem twarzy obrażała wszystkich dorosłych, a oni nic! Czekałam na puentę, wnioski, pokrzepiając zakończenie, jak to w serialu, a tu nic! Otoczenie niemal przepraszało, a dziewczę - i nastoletni oglądacze serialu - utwierdzone zostało w przekonaniu o swojej racji i wszystkomożności. Bezstresowe wychowywanie to krzywda dla wszystkich. Kto tym dzieciom zapewni bezstresowe życie? Reguły i zasady, tak, jak piszesz, i to jest prawdziwe dobre, które możemy dać dzieciom. One potrzebują kręgosłupa, takiego na całe życie. Żeby wiedziały, czego się trzymać, nawet jak trochę zabłądzą. Pozdrawiam i podczytuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z serialami dla młodzieży ogólnie jest problem. Nikt nie ma na nie pomysłu. Chyba najlepszy jaki widziałam to H2O o syrenach (!), ale przynajmniej był podział na dobrych i złych, bohaterowie się starali. Dla dziewczyn jeszcze ujdzie choć ma minusy a co z chłopakami? Gra o tron? Oglądnęłam 3 odcinki dla sprawdzenia i zostałam ze zwisającą szczęką...Brrr. To może dobrze, że nie mamy telewizji. Internet niestety i stety mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale Gra o Tron nie jest dla młodzieży.
      Dla chłopaków The Walking Dead :D

      Usuń
    2. Oba seriale na bieżąco :P, a GoT nawet z żoną.
      Każdy ma swoje mroczne sekrety.

      Usuń