czwartek, 19 marca 2015

Anonimowość

Spaaaać!
No dzisiaj zawaliłam sprawę i zamiast  przykładnie ruszyć do zaplanowanych działań poszłam spać. W tamtym momencie nie przebiła się do mej głowy myśl, że odkładanie nic nie da. Inny dzień stanie się natomiast bardziej skomplikowany. Ze spania zresztą też nic nie wyszło, bo Piotruś postanowił nie spać. A jak on nie śpi to nikt nie śpi. Nawet nieprzytomna matka.
Muszę ratować z planu dnia co się da:)
To poglądowy rysunek dla Pitiego, który kompletne nie zrobił na nim wrażenia.

Za chwilę nie będę poprawna politycznie. Otóż wkurzają mnie rowerzyści. Ze względu na szkołę codziennie mam przyjemność lub nieprzyjemność jechania kilkudziesięciu kilometrów. Fragmentami piękną trasą na obrzeżu miasta, przez las. Trasa ze względu na swoją lokalizację jest mocno obładowana, jak wszystkie wyjazdówki z podmiejskich sypialni. Podczas mojej podróży dwukrotnie mijam kilkukilometrowe ścieżki rowerowe, biegnące zresztą równolegle do jezdni. Prawie puste, jeśli chodzi o pieszych, bo wiodące przez niezabudowane tereny. I co ? Ano znowu zaczynam się natykać na panów rowerzystów, którzy za nic mają innych. Bo jak inaczej określić fanów dwóch kółek jadących zapchaną ulicą, na której nawet nie ma ograniczenia prędkości, bo jest poza terenem zabudowanym. Nie szkodzi, że tamują ruch. Nie szkodzi, że trzy metry dalej jest trasa rowerowa. On jedzie ulicą! A na koniec na czerwonych światłach raptem stwierdza, że jest pieszym i pędem skręca z ulicy na pasy, by zmienić stronę i na moment nie zsiąść z roweru. Kilka wykroczeń w kieszeni. Całe szczęście, że żaden z samochodów nie skręcał w tym momencie w prawo na zielonej strzałce, że nie było pieszych. Lubię rowery, drogi mamy fatalne i nie dające w wielu miejscach szansy na normalne jeżdżenie. Ale czasami mamy rowerzystów, którzy tak jak i kierowcy są chamscy i bezczelni. A mam wrażenie, że nikt nie porusza tego tematu, bo wtedy jest bee... Nie tykać rowerzystów, tak jak świętych krów. Podobnie dzieje się nad morzem, gdzie wzdłuż plaży wiedzie trasa rowerowa. Dawno odpuściliśmy sobie jeżdżenie tam z dziećmi. Śmigający wśród tłumu wyczynowcy są często bardzo niesympatyczni dla innych użytkowników. Czy to chcących przejść na plażę pieszych (czasami przydałyby się światła, bo z małymi dziećmi nie sposób się przedrzeć), czy mniej wprawnych rowerzystów, posiadaczy hulajnog albo tych z rolkami. Wniosek jest właściwie jeden: i tak wszystko zależy od wzajemnego szacunku i kultury, albo raczej tego czy dajesz żyć innym. No to koniec niepoprawności.
Teraz będzie o anonimowości. Wczoraj odbierałam w końcu Karty Dużej Rodziny. Odbywa się to w Mopsie czyli ośrodku pomocy społecznej. Jest to urząd mi obcy ze względu na to, że nie mamy żadnych świadczeń rodzinnych (jesteśmy za bogaci), zasiłków ( dzięki Bogu jesteśmy za zdrowi) itd. No i wczoraj wbiegam tam w niedoczasie, ciągnąc za sobą opierającego się Piotrusia, który miał inną koncepcję trasy:) W momencie kiedy pani urzędniczka mówi:
-Poproszę dowód osobisty.
uzmysławiam sobie, że do mojego gminnego ośrodka władzy dojechałam bez dokumentów: dowodu, prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego, nic. Wszystko wyjęłam z kurtki ( noszę w kurtce, bo często nie mam ręki na torebkę), bo onaż trafiła do prania. Co prawda okulary przeciwsłoneczne wzięłam. No ale miałam na głowie umawianie się do fryzjera to nie mogłam myśleć o wszystkim:). Mówię:
-Ojej, zapomniałam.
Pani była miła :
- A inny dokument?
Tu zrobiłam żałosną minę i zaczęłam się wycofywać. Nagle druga urzędniczka mówi:
-A pani mieszka w B.? Bo my panią znamy.
-??????
- No panią podziwiamy, ma pani tyle dzieci i daje tak sobie radę.
-??????
I tym sposobem nie muszę jechać tam drugi raz. Otrzymałam karty na piękne oczy. Dalej trwam w szoku. Permanentna inwigilacja. Muszę uważać jak następnym razem pokłócę się ze Ślubnym.....



2 komentarze:

  1. Chciałem napisać komentarz, ale muszę pomóc Zosi zająć się Antkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brr. Mi się nagromadziło trochę spraw uczelnianych. Przy życiu trzyma mnie myśl, że już końcóweczka. 3,5 tygodnia zajęć, 6 egzaminów.

    OdpowiedzUsuń