piątek, 27 marca 2015

konkurs na matkę idealną

Jestem po pierwszym odcinku " Gotowych na wszystko" i jestem gotowa na dalsze oglądanie:) Czemu ja do tej pory tego nie widziałam? Przynajmniej po to by wyrobić sobie zdanie. Konstrukcja odcinka i zalążek intrygi wciągnął mnie straszliwie.Co będzie dalej zobaczymy. Trochę przeraża, że jest tego aż 8 sezonów. Przeraża w sensie, czy scenarzyści już nie robili bokami. Jak w najbliższym czasie będę marudzić, że jestem niewyspana to będzie wiadomo dlaczego;). To są te chwile kiedy żałuję, że nie można równocześnie czytać i oglądać. Uwierzcie, bo już próbowałam.
Co do tytułu, to z bólem stwierdzam, że nie ogłaszam żadnego. Raczej chciałam się podzielić czymś co sobie uświadomiłam przygotowując wykład. Ano od wielu lat sama ze sobą walczę, by nie brać udziału w konkursie na idealną matkę. Czasem mnie ponosi i daję się wkręcić. Na swoją obronę mam, że zewsząd atakują obrazki czystych dzieci, najlepiej w białych ubrankach, designerskich wnętrz o idealnym porządku i oczywiście też w bieli, ewentualnie w bardzo jasnych pastelach. Samochód czyściutki i pachnący a ogródek z równym trawnikiem i pięknymi roślinami.
Więc czasami się spinam i zaczynam dążyć do tych idealnych obrazków. Dodajmy do tego mamusię, która od rana jest piękna, w makijażu stosownym do pory dnia, uśmiechnięta, bodźcuje swoje dzieci by rosły na małych geniuszy i przemawia do nich głosem zgoła anielskim. Do snu śpiewa skomponowane przez siebie kołysanki. Nie je, nie robi kupy i przynosi mężowi kapcie będąc jednocześnie ucieleśnieniem kobiety spełnionej zawodowo. Czy o czymś zapomniałam?
Po takich momentach kiedy zamierzam zostać matką idealną zostaje mi tylko frustracja i niechęć do wspominania tych chwil, kiedy z zaciśniętymi zębami stwierdzałam:
-Jak to bez sensu, jak to nie dam rady, jak to nie warto? Ja wam pokażę!
U nas dzieci zadziwiająco się brudzą. Dwie a nawet trzy pralki dziennie to norma. Białe ubranka wkładają na Komunię albo na jakąś uroczystość rodzinną z wyższej półki. Białe to one są w porywach do pół godziny. Potem przebieramy w inne kolory, które również zadziwiająco szybko szarzeją:)
O porządku wspominałam. Marzenie ściętej głowy. Mój cudowny Ukochany zawsze stwierdza:
-Przynajmniej widać, że tu się żyje.
Trochę traci ze swojej cudowności, bo mu przeszkadza moje klikanie w łóżku;-)
Nie udaje mi się przemawiać do moich dzieci jak szemrzący strumyk, częściej przypominam trąbę jerychońską. Weź tu człowieku przedrzyj się przez słuchawki z muzyką, głośne rozmowy i świetne zabawy. Kołysanek nie śpiewam. Mam pierwszy stopień muzykalności czyli rozróżniam czy grają czy też nie. No może w porywach drugi bo czasami coś mi się podoba. Dzieci raczej wołają :
-Ty mamuś lepiej nie śpiewaj!
Od rana to ja mam wory pod oczami i niechęć do świata. I to prawda, że im kobieta starsza tym więcej kosmetyków potrzebuje zanim pokaże się światu.
A samochód zawsze pachnie  podejrzanie, starą kanapką, ogryzkami i rozlanym mlekiem.
Nawet udało sie naszym dzieciom zrobić drzewko bonsai z dzikiego wina. Co roślinka w szalonym, wiosennym zapędzie wypuszczała długie odrosty to były skracane i używane do zup, wianków i nie wiem czego jeszcze.
Ale, ale! Jestem prawdziwa i mam świetne dzieci. I to jest smak życia pokonywać trudności. Nic to, że osiemnastka już MOCNO skończona. Mam za co dziękować:)))

Tata jest po koronarografii i usunięciu zwężeń w naczyniach wieńcowych. Czeka go jeszcze jedna i wszczepienie defibrylatora. Szanse na szybki powrót do formy znikome. Dziadek co prawda uważa, że wszyscy przesadzają bo on się świetnie czuje. W związku z takimi planami lekarskimi musimy przeorganizować opiekę nad babcią z chwilowej na bardziej trwałą. To kolejne wyzwanie.


4 komentarze:

  1. Cudo:)) Jestem zdecydowanie Twoja fanka:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi kocham Cię za tą notkę :D
    Swoją drogą trzy prania dziennie na tyle dzieci to i tak nieźle :) Moi ostatnio namiętnie zasikują w nocy łóżka i mam 2 prania dziennie.
    A co do porządku, to najbardziej bym chciała mieć taki dom jak z tych wszystkich blogów/stron typu Green Canoe i Rustykalny Dom, gdzie wszystko jest takie piękne, ładne i wychodzi na zdjęciach :) Mąż mnie uświadomił, jak te domki ze zdjęć by wyglądały po kilku minutach z małymi dziećmi. Do mnie jakoś długo nie chciało dotrzeć, że to tylko sesja zdjęciowa, coś sztucznego, a nie rzeczywistość :) I się czułam winna za ten nasz bajzel i zabawki wszęęędzieee...
    O zachowaniu swoim i dzieci pisać nie będę - ale co jakiś czas też wraca poczucie winy, że nie jestem takim stanowczym Troskliwym Misiem. Jak urodziłam pierwsze dziecko to się dużo mówiło o rodzicielstwie bliskości - nienawidzę tego pojęcia!!! Ile razy przez nie sobie wyrzucałam, że nie jestem dość dobrą mamą dla młodego... Wrr!
    Pozdrawiam Cię ciepło :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hah święta prawda, ja cenię normalność i szczerość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam tylko dwójkę, ale też mi bardzo daleko do matki idealnej i też mam czasami porywy dążenia do doskonałości, jak się naoglądam i nasłucham, zupełnie jak Pani!!!!;))))
    a potem przypominam sobie powiedzenie, że są albo dzieci czyste, albo szczęśliwe!

    OdpowiedzUsuń