wtorek, 24 marca 2015

Nie mam się w co ubrać

Dziadek czuje się już lepiej, zagrożenie życia minęło.
Wiedzieliśmy o tym wcześniej niż wskazała aparatura medyczna z kilku powodów:
-Zaczął się wybierać do domu ( prosto z sali intensywnego nadzoru kardiologicznego)
-Ma swoje zdanie na temat terapii, której ma być poddany i ze swoim czarującym uśmiechem nie waha się go głosić podczas obchodu i wizyt lekarskich
-Angażuje się w sprawy towarzyszy niedoli ( od zawsze ma żyłkę przywódcy i społecznika)
Jak tylko usłyszeliśmy jego wywody o tym jak go leczyć wiedzieliśmy, że wraca do siebie:-P
W związku z tym chyba jutro jednak wystąpię podczas wykładu. Ostatnie zawirowania sprawiły jednak, że jestem kompletnie nieprzygotowana. Jeszcze noc przede mną:). Nie mam w się w co ubrać, kompletnie:( I tu odzywa się moja natura kobieca, bo mniej się martwię co powiem (jakoś to będzie), niż w czym ja się pokażę????
Dodatkowo :
Piotrek jest zasmarkany do pasa, a już tak ładnie się trzymał. Marta, która głównie miała dźwignąć ciężar opieki ma jutro jakieś dodatkowe zajęcia i musimy na nią poczekać, a to oznacza mniej czasu na miłe chwile we dwoje. Staś ze względu na próbną maturę z matmy nie może jej zastąpić. Hanię boli brzuch. Ciekawe co z tego będzie? No i dziś odmówił posłuszeństwa jeden z naszych samochodów. Niby ma prawo, bo ma lat 19 ale normalnie działa jak żyleta.
Pogrążyłam się w otchłaniach rozpaczy i rozważań, że może nie powinnam jechać. I jeszcze Piotruś jest taki słodki i oczywiście przeczuwając, że coś się święci woła ciągle: mama, mama!
Nie umiem zostawiać dzieci:(. Najpierw marudzę jak to potrzebuję trochę oddechu, jak mówią moje koleżanki: trzeba się zresetować, a potem marudzę, że muszę ich zostawić. Ech, z tymi kobietami! Żeby wiedzieć czego się chce...
Józio dzisiaj przekazywał Marcie listę zakupów:
-Dwa jabłka, jogurt CENTRALNY...
Jakby ktoś się nie domyślił chodziło o naturalny.
Mój mąż natomiast wczoraj wysłał do swoich szefów nie" protokół z próbnej ewakuacji" tylko PROKTOKÓŁ. Medycyna się przydaje, bo mam więcej skojarzeń:))))))))

1 komentarz:

  1. Ja też marudzę, kiedy muszę zostawić dzieci :)
    Powodzenia w wykładzie! Jedź, jedź, pewnie ktoś tam bardzo tego potrzebuje, skoro takie zonki masz...

    OdpowiedzUsuń